Wczoraj po raz kolejny obejrzałem powtórkę “Indiany Jonesa”. Tym razem była to “Ostatnia
Krucjata”. Jako wierny fan, wiadomo filmy o Indym znam
na pamięć. Dzięki temu mniej skupiałem się na fabule, bardziej
na smaczkach, których to przecież w filmach o awanturniczym archeologu nie brakuje.
Wiedziony ciekawością, sprawdziłem w necie,
Wiedziony ciekawością, sprawdziłem w necie,
(a jakże) jakie są plany względem postaci.
No i oczywiście są, ale, czy jest prawdopodobieństwo,
że wyjdzie z tego kolejny świetny Indiana Jones?
Tu mam niestety spore wątpliwości...
Po pierwsze wiek Harrisona Forda. Tak waśnie metryka odgrywa tu decydującą rolę. Bo czy fani filmów o Indym chcą śledzić jego złotą jesień? Nie przeszkadzali mi tak bardzo kosmici w “Królestwie Kryształowej Czaszki”, nie raziło omijające nieco fabularnie pozostałe części zakończenie i to, że antagoniści nie byli nazistami. To, co najbardziej raziło, to fakt, że głównym bohaterem był podstarzały amant, próbujący zachowywać się tak samo, jak trzydzieści lat wcześniej.
I tu pojawia się ogromny problem twórców nowych części Idiany Jonesa (skąd wiadomo, że ma ich być więcej? Bo po co innego Disney wykupiłby prawa do postaci!). Przecież wszyscy fani serii wiedzą, że Indinom może być tylko jeden człowiek na ziemi! Cała reszta aktorów Henrego Jonesa jr. może co najwyżej po udawać. Ale cóż lata lecą, i nawet ten jeden jedyny niewiele przypomina wspomnianego archeologa. Podstarzałego Indiany widzowie już nie kupili w poprzedniej części. Postanowiłem przeanalizować, co też takiego może zrobić wytwórnia, żeby zarobić na Indiana Jonesie. Oto kilka pomysłów:
Tu mam niestety spore wątpliwości...
Po pierwsze wiek Harrisona Forda. Tak waśnie metryka odgrywa tu decydującą rolę. Bo czy fani filmów o Indym chcą śledzić jego złotą jesień? Nie przeszkadzali mi tak bardzo kosmici w “Królestwie Kryształowej Czaszki”, nie raziło omijające nieco fabularnie pozostałe części zakończenie i to, że antagoniści nie byli nazistami. To, co najbardziej raziło, to fakt, że głównym bohaterem był podstarzały amant, próbujący zachowywać się tak samo, jak trzydzieści lat wcześniej.
I tu pojawia się ogromny problem twórców nowych części Idiany Jonesa (skąd wiadomo, że ma ich być więcej? Bo po co innego Disney wykupiłby prawa do postaci!). Przecież wszyscy fani serii wiedzą, że Indinom może być tylko jeden człowiek na ziemi! Cała reszta aktorów Henrego Jonesa jr. może co najwyżej po udawać. Ale cóż lata lecą, i nawet ten jeden jedyny niewiele przypomina wspomnianego archeologa. Podstarzałego Indiany widzowie już nie kupili w poprzedniej części. Postanowiłem przeanalizować, co też takiego może zrobić wytwórnia, żeby zarobić na Indiana Jonesie. Oto kilka pomysłów: