W dziedzinie kawalerii żadne kraj nie mógł równać się Rzeczypospolitej. Na terenie państwa polsko-litewskiego funkcjonowało, wzajemnie uzupełniając się wiele rodzajów jazdy. Oto historia jednej z najbardziej znanych - Lisowczyków.
A wracając do tematu. To w trakcie tej wojny po raz pierwszy pojawia się imię i nazwisko towarzysza husarskiego Aleksandra Lisowskiego. W trakcie kampanii młody szlachcic z Litwy zawiązał swą pierwszą konfederację żołnierską. I tak to się zaczęło powoli kręcić.
Czym charakteryzowali się ci jeźdźcy? Znakomitym wyszkoleniem, sposobem prowadzenia walki z zasadzki. Stosowaniem forteli wojennych W trakcie bitew odznaczali się niezwykłą szybkością szarży sprawnością i organizacją w trakcie manewrowania całych chorągwi. Dosiadali też jedne z najlepszych koni na świecie. Ich wyszkolenie jeździeckie i bojowe wzbudzało podziw cudzoziemców. Okrucieństwo w stosunku do ludności cywilnej i pokonanych wrogów napawało lękiem mieszkańców Europy. Na terenie rzeszy niemieckiej matki aż po czasy napoleońskie straszyli "polskimi kozakami".
Ich specjalnością były podjazdy - mówiąc wprost walki partyzanckie, ataki na wrogie jednostki z zaskoczenia, zmiana obszaru działania. Umiejętność podchodzenia niezauważenie do wrogich oddziałów, a częste przejazdy przez obóz nieprzyjaciela to znak firmowy elearów. W przeciwieństwie do większości ówczesnych armii nie mieli taborów. Zapewniało im to mobilność. Potrzebne do przetrwania rzeczy rabowali z terenu na którym działali. To jeden z głównych powodów, dla których władcy Rzeczypospolitej woleli wyekspediować to wojsko po za granice kraju.
Lisowczycy zwykle poruszali się komunikiem, bez wozów taboru. Prowadzili kilka wierzchowców do jazdy a swój dobytek przewozili na koniach jucznych. Rumaki bitewne elearów były niezwykle cenione w całej Europie. Cena jednego wierzchowca lisowczyka przekraczała wartością trzy wierzchowce z innej części Europy.
Doświadczenia z wojen prowadzonych w stylu wschodnim jak i zachodnim zaowocowały unikatowym, polskim stylem jazdy, dającym przewagę zarówno nad Tatarami jak i rajtarią. O co dokładnie chodziło? O siodła. Na zachodzie jednym z najpowszechniejszych stylów walki był karakol, polegający na wykorzystaniu muszkietów. Jeźdźcy ustawiali się bokiem do nacierającego wroga i oddawali salwę, potem szybko obracali się drugą stroną, gdzie przygotowany był drugi muszkiet i powtarzali manewr. Walka kawalerzystów opierała się też na długich wymianach złożeń w trakcie których jeźdźcy musieli szybko i sprawnie przestawiać konie, by osiągnąć jak najlepszą pozycję do zadania pchnięcia. Kluczem do sukcesu była zwrotność, a tę dawało siodło z długimi strzemionami. Z kolei Tatarzy bazowali na szybkości. Atak był nagły, rabowali co się dało i mordowali ile wlezie, by potem uciec, przed pościgiem. Strzemiona przy siodłach mieli więc krótkie jak dżokeje. Specjalna konstrukcja tego elementu w siodłach typu polskiego dawała jeźdźcom dużą swobodę, szybkość i zwrotność, dzięki czemu zyskiwali przewagę nad każdym typem ówczesnej kawalerii.
Organizacja. Co do składu tej formacji, można powiedzieć, że dowódcy nie wybrzydzali. Do służby mógł trafić każdy, kto przetrwał ciężkie szkolenie, bez względu na to z jakiej klasy społecznej się wywodził, jak ciężkie wyroki nad nim wisiały. Tak więc w szeregach elearów nie brakowało banitów, kozaków, ściganych prawem szlachciców, byli też chłopi i mieszczanie. Stopnie wojskowe przyznawano uwagi na umiejętności i zasługi, pochodzenie było rzeczą drugorzędną. Przewinienia surowo karano, niesubordynowanym żołnierzom np. serwowano chłosty, bądź włóczono na arkanach końmi. Jako jedna z nielicznych organizacji wojskowych elearowie sami, w trakcie głosowania obierali swego dowódcę.
Dzielili się tak jak cała jazda narodowego autoramentu na towarzyszy, pocztowych i czeladź. Nowością w porównaniu do innych jednostek Rzeczypospolitej było wykorzystywanie w trakcie bitew wszystkich tych formacji. Wojsko dzieliło się na chorągwie. Bezpośrednio dowódcy podlegały dwie: czarna i czerwona.
Na czele każdego pułku stał pułkownik, miał on pod sobą oboźnego oraz sędziego. Kolejne chorągwie prowadzili rotmistrzowie, których z kolei zastępowali porucznik bądź chorąży.
Uzbrojenie było w tych formacjach dość swobodne, w dużej mierze zależało od stopnia zamożności żołnierza. Tak więc lisowczycy używali: szabel, łuków kompozytowych, typu tatarskiego, czekanów, buław, rohatyn. Również broni palnej: bandoletów, rusznic, pistoletów, rzadziej arkebuzów.
Msiurka |
Nie nosili zbroi metalowych, funkcję ochronną spełniały zwykle pikowane żupany, bądź kaftan. Strój uzupełniały baczmagi (buty ze skóry), kołpaki (okrągłe czapki z futrzaną otuliną), kolety czy misiurki. Rzadko spotykano u nich kałkany.
Szlak bojowy:
W czasie wypraw moskiewskich po szeregu udanych operacji zaczepnych rozbili armię rosyjską Dymitra Pożarskiego w bitwie pod Kaługą (grudzień 1617 r.)
W 1619 roku Zygmun III Waza wysłał grupę Lisowczyków na pomoc Ferdynadowi II oblężonemu we Wiedniu przez wojska Gabora Bethlena. Tak zwaną "Pierwszą odsiecz wiedeńską" zakończyły bitwy: pod Humiennem i Zavadą, które to zmusiły Bethlena do odstąpienia spod Wiednia. W służbie cesarza pozostali elearowie do 1621 roku, dając się we znaki zarówno wrogim wojskom, jak i okolicznym mieszkańcom. Potem część wróciła do Polski, a i wielu pozostało jeszcze w służbie księcia Bawarii Maksymiliana.
W 1621 roku, elearowie pod dowództwem pułkownika Rusinowskiego brali też udział w bitwie pod Chocimiem.
Po wojnie z Turcją lisowczycy znowu trafili na służbę do Ferdynanda, gdzie walczyli do 1626 roku.
Następnie brali udział w walkach ze Szwedami w Prusach Królewskich (1626 - 1629) .
Zanim uchwałą sejmu zostali rozwiązani (1635 r.) uczestniczyli jeszcze w kampanii cesarza Ferdynanda przeciwko Francji.
Fajny artykuł choć jest kilka błędów. Karakol wykonywano przy pomocy pistoletów z zamkami kołowymi(Rajtarzy posiadali najczęściej dwa). Muszkiet to długa broń palna piechoty. Na odsiecz Wiednia natomiast lisowczycy zostali wysłani przez Zygmunta III Wazę w 1618 a nie 1619. Przedstawiona tu misiurka u lisowczyków była raczej rzadkością więc może być myląca. Poza tym dużo ciekawostek i ładna oprawa graficzna artykułu.
OdpowiedzUsuńgratuluje i pozrwawiam
s.