poniedziałek, 3 lipca 2017

Poszukiwacze wiedzy i kopacze

  Niniejszym wprowadzam nowy dział w moim skromnym blogowym magazynie. Wiedza jest jak najbardziej adekwatna do tego, co znajdzie się w tym miejscu. Zawsze interesowałem się wieloma naukami, typowo humanistycznymi jak i przyrodniczymi, że o ścisłych nie wspomnę. Od czego by tu zacząć? Może od początku?
  No więc tak: czy wiecie skąd wzięła się pierwsza cywilizacja? I w jaki sposób wiedza na ten temat trafia do podręczników? Są zasadniczo dwa sposoby zgłębiania przeszłości: Pozyskiwanie informacji ze źródeł pisanych, bądź odczytywanie tego co, wydłubie się z ziemi. Analizą tekstów pisanych zajmują się historycy, natomiast kto wydobywa spod ziemi skarby? Dla ułatwienia podpowiem, że był nim pewien słynny pan w kapeluszu - fedorze, skórzanej kurtce z rewolwerem Smith & Wesson  i biczem, przypiętym do pasa...

  No dobra, tak prawdziwy archeolog nie wygląda. Co prawda panowie profesorowie się nie przyznają, ale myślę, że nie jeden by tak chciał być postrzegany. A teraz proszę zwrócić uwagę na obrazek pod spodem...
 To nie jest podstawowe narzędzie pracy archeologa.  (No może jeżeli ktoś się zajmuje Mezopotamią i Bliskim Wschodem?)
  Wiem o co chcielibyście zapytać, skoro nie tak wygląda i nie tym pracuje, to jak jest w istocie? 
A no tak....

.No i jeszcze...

       Pewna pani, przechodząc z wnuczkiem, koło wykopalisk zauważyła studentów, "zamiatających" w wykopie łopatom.
  - Patrz wnuczku - powiedziała. - Jeżeli nie będziesz chciał się uczyć, to też tak skończysz jak oni...
  Archeologia jest odtwarzaniem przeszłości na podstawie znalezisk (artefaktów). Jak to się robi? Wcale nie gania po zaginionych w dziczy świątyniach, unikając dzikich tubylców, nazistów i śmiercionośnych pułapek.  Tylko mówiąc ordynarnie ryje się w ziemi... Są dwie podstawowe metody rycia: Wykopy sondażowe i metoda kwadratów. Pierwsza polega na wykopaniu dziury, po to, by sprawdzić na jej ścianach, tzw. warstwach stratygraficznych, czy nie ma tam jakichś śladów działalności ludzkiej. Kiedy takowe nam się trafią, zwykle archeolodzy przechodzą do tej drugiej metody. Mianowicie rozciągają sznurki, dzieląc teren na kwadraty (czasem owe prostokąty o regularnych bokach wyznaczają im geodeci). A kiedy siatka już jest, rozpoczyna się kopanie, ale nie takie zwykłe. Tu trzeba wykazać się finezją, bo zdejmuje się grunt warstwa po warstwie. Wszystko, co wykopane starannie się przesiewa wyciągając, każde dzieło rąk ludzkich. Zasadniczo im głębiej znalezione w ziemi tym starsze i być może cenniejsze.
  Cóż takiego się znajduje? Wiem co wam chodzi po głowie...







 Ale i tu was zmartwię. Tak naprawdę to z gruntu wyciąga się raczej to: 
   







  Tak więc zamiast monet, drogocennej biżuterii, bezcennych posążków ze złota wygrzebuje się fragmenty ścian, pokruszone naczynia ceramiczne, zardzewiałe sztućce i narzędzia, elementy uprzęży, żelaznej biżuterii. A także różnorakie kości od ludzkich na cmentarzyskach, po zwierzęce gdzieś w dawnych kompostownikach. Mało tego, po wydobyciu wszystkie te graty należy wyczyścić, obejrzeć narysować, sfotografować, skatalogować. Potem wysłać wraz z opasłą dokumentacją na uczelnię, gdzie na podstawie zdjęć z wykopalisk naukowcy spróbują ułożyć puzzle ze znalezisk. A kiedy to zrobią, będzie można dopiero otwierać jakiś przewód. Dzięki danym z wykopalisk spróbować zrekonstruować fragment dziejów, posiłkując się różnymi metodami datowania.
 Od ustalania chronologii na podstawie stopnia technicznego znalezisk, warstw stratygraficznych, w których leżały, poprzez analizę analogii z obszarów o znanym datowaniu, stanie importowanych artefaktów z innych części globu, metod datowania fizyczno chemicznych radiowęglowych, potasowo argonowych. A także termo i opto luminescencji, dendrochronologii (czytania ze słojów drzew) wyciąga się wnioski... Uf... Jedno jest pewne: trafność  wniosków to rzecz względna. Dlatego należy pamiętać, że wiele ustaleń naukowców w rozmaitych dziedzinach to tylko zbiór potwierdzonych we większym, bądź mniejszym stopniu dowodami i doświadczeniami tez i hipotez. Jest to straszne i zarazem piękne. Dlaczego? Bo to oznacza, że nie wszystko jeszcze zostało odkryte i wyjaśnione do końca. Jest sporo tajemnic, czekających na swojego odkrywcę, którym może zostać tak naprawdę każdy. 
  I tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wywód.    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz