Odcinek 9
- Witam państwa
po przerwie – powiedziała prowadząca – dzisiaj w programie „Tacy jesteśmy”
rozmawiamy o szaleństwie spowodowanym miłością. Oto nasi następni goście, Marta
i Paweł poznali się w niezwykłych okolicznościach, zapraszam państwa do studia.
Rozległy się
oklaski na widowni, gdzieś w tle leciała jakaś prosta i przyjemna melodyjka, do
studia weszło dwoje ludzi trzymających się za rękę. Kobieta w białej sukience i
fioletowej jesionce i mężczyzna w marynarce i dżinsach. Nowi goście przywitali
się z prowadzącą, oraz osobami zasiadającymi na fotelach i zajęły ostatnie
wolne miejsca.
- Opowiedzcie
nam – rzekła Ewa – w jaki sposób się poznaliście.
- To było głupie
– stwierdził Paweł – wlepiłem Marcie mandat za brak świateł.
- To nie zupełnie
tak – rzuciła kobieta – Paweł często przeprowadzał kontrolę radarową w pobliżu
parkingu, na którym zwykle zostawiałam auto, nie raz go widziałam,
przejeżdżając tamtędy.
- Powiedz –
wtrąciła Ewa – czy wówczas, kiedy go widziałaś z „suszarką”, to znaczy tym
radarem przy drodze, sądziłaś, że to może być właśnie „ten”?
- Nie zwracałam
na niego jakiejś szczególnej uwagi – stwierdziła Marta – dopiero kiedy mnie
zatrzymał i powiedział, że wlepi mandat za brak tylnego światła, „nota bene”
zbitego przez niego… ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jego robota.
- Tak przyznałem
się jej dopiero później – powiedział policjant – kiedy już się spotykaliśmy.
- Jak wówczas
zareagowałaś – spytała prowadząca.
- Próbowałam go
przekupić – oznajmiła kobieta.
- Czym?
- No,
pieniędzmi. Ale on nie chciał się zgodzić. Zaproponował mi wyjście na kawę.
- I co zrobiłaś?
- Zgodziłam się.
- Dla mnie –
odezwała się kobieta z widowni – człowiek, który łamie prawo, dla swoich
osobistych potrzeb to świnia. Policja ma pilnować przestrzegania porządku a nie
podrywać panienki!
- Policjant też
jest człowiekiem – oburzył się Paweł – i czasem musi zrobić coś dla siebie.
Gdyby spojrzenie
dziennikarki mogło zabijać, starsza kobieta w pierwszym rzędzie z pewnością
padłaby trupem. Ewa miała już serdecznie dosyć tej baby, ona bez przerwy
obrażała wszystkich dokoła, na dobrą sprawę kiepska atmosfera na widowni
wynikała z jej zachowania. Kilka osób, które z pewnością miałyby coś ciekawego
do powiedzenia siedziało cicho jak mysz pod miotłą, bojąc się odezwać, by nie
narazić się na krytykę ze strony starszej pani.
Dziennikarka
wypatrzyła jakiegoś faceta, trzymającego w górze rękę, jak uczeń podstawówki,
zgłaszający się do odpowiedzi.
- A co pan sądzi
na ten temat – Ewa wybrała mężczyznę z widowni.
Przylizany
okularnik w kraciastej koszuli wziął mikrofon.
- JJaaa…jaja
myyyślę – wyjąkał – żeee oonn myyyyy.
- Że on ma –
dopowiedziała zniecierpliwiona dziennikarka.
- Nnniieee, jaaa
myyyślee – zaczął od początku mężczyzna – żee…
- No wykrztuś
pan to wreszcie – parsknęła kobieta rząd wyżej – programu nie starczy na to,
żebyś pan wyraził opinię!
- Niech pani da
mu spokój – oburzył się ktoś z tyłu – nie widzi pani, że pan ma problemy z
mówieniem.
- To niech idzie
do żłóbka – parsknęła kobieta – tam uczą trudnej sztuki mówienia. A pan co?
Adwokat jąkałów?
- Przynajmniej
nie naśmiewam się z ludzi upośledzonych – stwierdził człowiek z góry.
- Niee, niee
jjeesteeem uu… uuu… – dukał okularnik – uf. Uuupoośledzony. Wyyypraszam soobie.
- A szkoda – warknęła
kobieta z dołu.
Reżyser, schował
twarz w dłoniach. Nie mógł już patrzeć na to, co dzieje się w dole.
- Rany, co za
baba – wycedził – ten program to „kanał”, jak można zapraszać takich ludzi.
Ewa patrzyła na
dyskusję z coraz większym zażenowaniem i frustracją, kolejne osoby na widowni
włączały się do kłótni rzucając niewybredne wyzwiska pod adresem ludzi nie
zgadzających się z ich zdaniem.
- Przerwać
realizację? – Spytał technik, przy monitorach.
- Nie rejestruj
dalej – westchnął znużony reżyser – może da się coś z tego powycinać i złożyć w
jakąś sensowną całość.
W końcu irytacja
prowadzącej program sięgnęła zenitu.
- Zamknijcie się
wreszcie do cholery – ryknęła z wściekłością.
Aż wszyscy
dyskutanci zamilkli z wrażenia. Momentalnie w studiu zapanowała cisza. Ewa
odczekała jeszcze chwilę, aż ludzie na widowni zajmą swoje miejsca, następnie
uśmiechnęła się i niezwykle miłym ciepłym tonem powiedziała:
- Czy ktoś z
państwa ma w ogóle do powiedzenia coś, związanego z tematem programu?
- Ja mam –
odezwał się mężczyzna w ciemnych okularach i baysbolówce, w ostatnim rzędzie.
Na pierwszy rzut
oka, widać było, że specjalnie się maskował, mówił ochrypłym zmienionym głosem,
siedział z tyłu, kryjąc się za plecami ludzi najwidoczniej nie chciał być
rozpoznany. Dziennikarka zastanawiała się przez chwilę, czy przypadkiem jego
wypowiedź nie będzie kolejną „miną”, podłożoną pod program. W końcu uznała, że
tej audycji i tak już nic nie zaszkodzi.
- Proszę podać
panu mikrofon – powiedziała.
Mężczyzna wziął
urządzenie.
- O ile dobrze
pamiętam – powiedział – tematem dzisiejszego programu jest zaślepienie
miłością. Dobrze znam to uczucie, sprawia ono, że często nie dostrzegamy rzeczy
oczywistych. Jestem tego najlepszym przykładem, goniąc za marzeniem, kobietą
idealną, nie zorientowałem się kiedy ją odnalazłem. Codziennie dostajemy znaki,
często jednak nie potrafimy ich odczytać.
W sposobie
mówienia mężczyzny, układania zdań było coś znajomego, charakterystycznego. Ewa
doskonale znała osobę, która przed chwilą się wypowiadała.
- Damian –
zapytała niepewnie – to ty? Co ty tu robisz?
Zamaskowany
człowiek popatrzył w bok, na Ilonę stojącą przy kamerze.
- Ty mu
powiedziałaś – parsknęła prowadząca – zdrajczyni – rzuciła z wyrzutem.
- Zmusił mnie
siłą.
Redaktor
naczelna „Rity” uśmiechnęła się i puściła oko do przyjaciółki.
Mężczyzna
westchnął ściągnął czapkę i okulary, podniósł się z miejsca.
- Witaj Ewo –
powiedział – byłem głupi, że tego nie dostrzegłem wcześniej.
- Wyłączam
nagrywanie – mruknął technik – zaraz będzie tu niezła chryja.
- Ani mi się waż
– rzekł reżyser – w końcu zaczyna być interesująco…
- Poszukując
ideału, zaślepiony niesamowitą wizją ze snu – ciągnął Damian – nie
zorientowałem się, że znalazłem już tę, której szukałem. Ty nią jesteś Ewo,
jesteś moim marzeniem, doskonalszym, niż mógłbym sobie wyśnić.
Ruszył w dół po
schodach ku scenie.
- Czego ty
chcesz – powiedziała dziennikarka – jak myślisz co zrobię?
- Nie wiem –
wzruszył ramionami – wiem za to, co chciałbym byś zrobiła. Chcę być z tobą i
wiem, że ty też tego pragniesz.
- To nie takie
proste – westchnęła – czy ty zawsze postępujesz zgodnie ze swymi uczuciami?
- Raz tego nie
zrobiłem – spuścił oczy w podłogę – i bardzo tego żałuję, bo nieświadomie
skrzywdziłem osobę, którą kocham. Czy mi wybaczysz?
- Daj mu szansę
kochana – powiedziała kobieta w pierwszym rzędzie – przyznał się do błędu i
wyraża skruchę.
- Jeżeli cię
zdradził skarbie – powiedziała inna pani w drugim końcu sali – to nie zawracaj
sobie nim głowy jest wielu innych mężczyzn.
- A kto
powiedział, że „zdradził” – wtrącił się facet z dołu – on stwierdził, że ją
„zawiódł”, to nie to samo.
- A co ci serce
podpowiada – powiedziała Marta – postępuj zgodnie z nim, jeżeli go kochasz, to
nie pozwól mu odejść z powodu urażonej dumy. Na tym polega związek dwojga
ludzi, trzeba umieć sobie wybaczać drobne grzeszki. Jeżeli odtrącisz go w
złości możesz potem żałować do końca życia.
Damian wyskoczył
z za bandy, odgradzającej publiczność, podszedł do Ewy objął ją czule,
popatrzył jej w oczy.
- Nie lubisz,
robić z siebie „głupka” na oczach innych – powiedziała dziennikarka – tu jest
cała masa ludzi, którzy nie będą twojego zachowania uważać za normalne.
- Czasem warto –
wyszeptał – największe szaleństwo może okazać się najmądrzejszą rzeczą jaką się
zrobiło. Raz pozwoliłem ci odejść, nie chcę popełnić znowu tego błędu.
- A twoja
kobieta ze snu?
- Do niej nie
czuję tego, co do ciebie. Tamta miłość mi się tylko przyśniła, ciebie
pokochałem naprawdę – padł na kolana i objął ją w pasie – błagam, daj mi
szansę.
- Damian –
westchnęła, rozglądając się z zażenowaniem po twarzach gości w studiu.
Dziewczyna ujęła
jego ręce i nakazała wstać. On podniósł się, objęła go czule, przytuliła się do
mężczyzny.
- Wiedziałam, że
jesteś dla mnie stworzony, od momentu, kiedy ciebie poznałam – szepnęła – chcę
być z tobą, ale czy ten związek ma szansę trwać?
- Wierzę w to z
całego serca.
Damian przylgnął
do Ewy, przytuleni do siebie namiętnie się pocałowali.
- Patrzą na nas
– szepnęła mu na ucho.
Mężczyzna
rozejrzał się po twarzach ludzi, zasiadających na widowni wszyscy siedzieli z
wypiekami, i wybałuszonymi oczyma, obserwując to, co działo się przy scenie.
Kamery także były skierowane na nich.
- A niech sobie
patrzą – wyszeptał – obchodzi cię to?
- Nie –
pokręciła głową Ewa uśmiechając się zalotnie – ani trochę.
Znowu przylgnęli do siebie obdarzając wzajemnie długim namiętnym pocałunkiem. Nie zwracali uwagi, na nic, kamery, widownię, gości. Byli w końcu razem, prawdziwie szczęśliwi, naprawdę zakochani. Liczyli się tylko oni, i nic po za tym. W końcu obydwoje dowiedzieli się, czego tak naprawdę pragną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz