Odcinek 6
Damian z
Michelle spotkali się w kawiarni „Kaskada”, było ciepłe, wiosenne popołudnie,
siedzieli więc w kawiarnianym ogródku, przy stoliku pod parasolem. Ze swojego
miejsca mieli wspaniały widok na park, miejski, pełen kwiatów, drzew i
trawników. Obserwowali ludzi przechadzających się szerokimi, wyłożonymi kostką
alejkami.
- Mam tyle pytań
– rzekł mężczyzna – znamy się dobrze, ale tak na prawdę nie wiemy o sobie nic.
Kobieta
zamieszała kawę i napiła się jej.
- Więc co
chciałbyś wiedzieć?
- Wszystko –
oznajmił zacznij od początku.
- Nazywam się
Michelle Kozlowski – powiedziała – to nazwisko po mężu z domu jestem
Wiśniewska.
- Jesteś
mężatką? – zdziwił się Damian.
- Zaczekaj –
ujęła jego dłonie – daj mi dokończyć. Kiedy spotkaliśmy się na tej plaży nic o
sobie nie wiedzieliśmy, nie byliśmy obarczeni całym tym naszym bagażem
doświadczeń, które zapewne sprawiłyby, że nigdy nie poczulibyśmy do siebie,
tego co czujemy. Nie pamiętałam o domu, rodzinie, było tylko i wyłącznie
szczere uczucie. Nie zrozum mnie źle, jestem szczęśliwa ze Stevenem, ale… Nie
mogę przestać myśleć o tobie.
Damian ocknął
się z zadumy, jego myśli uciekły ku Ewie. Nie wiedzieć czemu nagle przypomniał
sobie jej uśmiech, świdrujące spojrzenie, długie jasne włosy, opadające luźno
na ramiona.
- Przepraszam –
rzekł – nie wiedziałem, że z kimś jesteś. Gdybym wiedział nie namawiałbym cię
na to spotkanie.
- Ależ mój drogi
ja też tego chciałam – powiedziała – być przy tobie, czuć twoją bliskość.
Kocham męża – stwierdziła – ale ty dajesz mi energię, jesteś moim promykiem
słońca dodającym sił.
- Do czego
zmierzasz?
- Sporo nad tym
myślałam i skoro… już się spotkaliśmy, to znaczy, że tak miało być. Przez dwa
najbliższe miesiące będę tutaj, w Warszawie – oznajmiła – będę szczęśliwa,
jeżeli przez ten czas, zostaniesz ze mną. Poznamy się wzajemnie, zobaczymy, co
z tego może wyniknąć. Co ty na to?
Zdecydowanie nie
tego szukał, pragnął szczerej miłości, oddania i poświęcenia z obu stron. Nie
miał ochoty wikłać się w jakiś układ, bez przyszłości. Zrozumiał w końcu czego
tak naprawdę potrzebuje i kto, może mu to dać.
- Ależ ja jestem
głupi – parsknął Damian – wybacz, ale to niemożliwe. Skoro kochasz męża
wcześniej czy później będziesz chciała wrócić do niego. Ja nie mam ochoty
zostać twoją przygodą. Po za tym, kiedy nie wiedziałem co zrobić… W
poszukiwaniach pomagała mi pewna urocza kobieta… Idiota ze mnie, że też
wcześniej tego nie zrozumiałem…
Damian zerwał
się ze swojego miejsca.
- Wybacz –
powiedział – mam coś niezwykle ważnego do załatwienia...
- Uf, spadł mi
kamień z serca – odetchnęła kobieta.
- Jak to?
- To
skomplikowane – westchnęła – widzisz, tam na wyspie doznałam wspaniałego
uczucia, nauczyłam się jak kochać na nowo. Szczerze i z oddaniem, bez sekretów,
kłamstw i ciągłego baczenia na to, co powiedzą inni. Kiedy się przebudziłam
uświadomiłam sobie, że czuję to zawsze, ilekroć widzę się z mężem. Kiedy ciebie
spotkałam naprawdę, zaczęłam zastanawiać się, czy mimo wszystko nie popełniam
błędu, bo skoro tak niesamowite okoliczności zbliżyły nas ku sobie, czy
przypadkiem nie oznacza to, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Teraz, kiedy
powiedziałeś mi o tej drugiej kobiecie wszystko zrozumiałam. Nie spotkaliśmy
się we śnie po to, by być razem w prawdziwym życiu. To co nam się przydarzyło
miało nauczyć nas, jak dostrzegać miłość i pokazać w jaki sposób kochać by być
szczęśliwym.
- Nie jesteś
więc zła? – Upewnił się.
- Wręcz
przeciwnie – podniosła się objęła Damiana i przytuliła się do niego – jestem ci
wdzięczna, że ustrzegłeś mnie przed popełnieniem największego życiowego błędu.
Być może dlatego właśnie musieliśmy się spotkać w prawdziwym życiu, po to, żeby
nasze marzenia nie zaciążyły na prawdziwym życiu.
- Tak, dla tego
musieliśmy odbyć tę rozmowę – stwierdził – żeby zrozumieć czego naprawdę
pragniemy.
Puściła go.
- No, nie będę
dłużej cię zatrzymywać – powiedziała – obydwoje mamy kogoś, z kim pilnie musimy
porozmawiać.
- Zawsze będę
cię pamiętał – oznajmił mężczyzna – będziesz dla mnie najlepszą przyjaciółką.
- Ty też
będziesz moim przyjacielem – uśmiechnęła się – do zobaczenia – rzekła – być
może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Damian wybiegł z
kawiarni i pognał w stronę przystanku autobusowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz