13000 lat p.n.e.
- Co ci jest Baalelu? – Spytał chropowaty, nieprzyjemny głos.
- Boli mnie! – Zawył an’hariel.
Przypominał trzydziestoletniego mężczyznę o ciemnych, krótko ściętych włosach. Leżał skulony, nagi, bez skrzydeł. Tam, gdzie się znalazł, niebyło nic. Cherubina ogarniała czarna nicość.
- Cierpisz przez to co ci zrobiłem? – Spytał obcy, pusty raniący uszy głos.
- Nie! – Zawył dawny szef ochrony serafiatu. – Chodzi o to jak mnie traktują… O brak szacunku! Nawet wśród swoich… Samael, Lewiataniel… widzą we mnie tylko pozbawionego talentu pętaka… A pozostali? Ten bufon – Michał. Rafał – szef rady cherubinatu!
Nigdy nie dał mi prawdziwej szansy, bym mógł udowodnić ile jestem wart…
I jeszcze ten szczeniak, to „cudowne dziecko” – pupilek Ojca… Gabriel! Jeszcze im wszystkim pokażę…
- Chcesz się na nich odegrać?
Tak chcę. Jak cholera! W szczególności na tym szczeniaku, który tak mocno mnie upokorzył… Wtedy, gdy walczyliśmy pod Mont Blanc! Kiedy z paroma tysiącami jazdy rozbił moją awangardę… Tym razem lepiej bym się przygotował! Nie zlekceważyłbym gnojka!
An’hariel wił się i tarzał w czarnej pustce. Wierzgał, kręcił próbował przemieścić. Nie da się jednak zmienić położenia w nicości. Każdy kto trafi do Nahtra Mon Solua staje się bezwolną marionetką, skazaną na kaprys „Wroga Wszelkiego Porządku”.
- Cholera! Żebym tylko dostał jeszcze jedną szansę! – zawył w rozpaczy upadły an’hariel.
– Daj mi szansę, żebym mógł się zemścić! Nie pożałujesz!
- To, o co prosisz – rzekł Chaos. – Będzie ci dane…
Baalela przeszył potworny ból. Niezwykle silny skurcz, wygiął jego kręgosłup w nienaturalny łuk do tyłu. Wszystkie mięśnie naprężone do granic możliwości zaczęły pękać.
Upadły cherubin zawył cierpiąc, kiedy jego gałki oczne pękały z hukiem. „Wróg Wszelkiego Porządku” robił z ciałem an’hariel to co wychodziło mu najlepiej – przekształcał w groteskową karykaturę samego siebie. Dostojna twarz została dosłownie zmiażdżona. Zamiast pełnego majestatu oblicza anioła pojawił się dziwny, nieludzki ryj z wielkimi chrapami i pyskiem wypełnionym krzywymi, ostrymi jak sztylety zębami. W oczodołach wyrosły czerwone, gadzie ślepia. Ludzkie uszy Chaos przekształcił w wielkie jak u byka, oklapłe małżowiny. Na czubku głowy
pojawiła się para grubych, czarnych, zakrzywionych do dołu rogów.
Plecy Baalela pękły w dwóch miejscach, tuż pod łopatkami. Z każdej rany wystrzeliło po parze obciągniętych skórzastą błoną skrzydeł. Z potrzaskanych żeber pod ramionami wyrosły dodatkowe łopatki, na których Chaos przytwierdził do ciała an’hariel zaopatrzone w potężne pazury ręce. W dole kręgosłupa, z kręgów wystrzelił gruby, gadzi ogon. Nogi spuchły, nabrały masy. Ludzkie stopy wpierw zmiażdżyła ogromna siła, by potem przeformować w trzypalczaste, grube, podobne
do gadzich szpony.
Kiedy Chaos zakończył swe dzieło, stworzone przez niego monstrum zawyło. Był to przepełniony bólem i wściekłością ryk rozpaczy.
- Co czujesz? – Spytał zimny niski zabójczo chłodny głos.
- Cierpienie! – zawył stwór.
- Jak wielkie?
- Większe niż kiedykolwiek umiałem sobie wyobrazić!
- Wykorzystaj je. Niech to, co czujesz przestanie cię niszczyć, i zacznie cię napędzać…
- Tak bardzo boli… Nie mogę – parsknął zdeformowany an’hariel.
- Nie walcz z bólem. Przyjmij go jako część siebie. Tą którą poniesiesz dalej. Do dzieła mojego Brata, by zniszczyć je.
Dawny cherubin przestał zwijać się w konwulsjach. Odetchnął, jakby z ulgą.
- Od dzisiaj nikt nie ośmieli się szydzić z ciebie a imię twoje budzić będzie grozę, wśród wszelkich stworzeń w boskim dziele stworzenia. A teraz powstań Baal Zebulu – mój emisariuszu!
Łapami stwór wymacał podłoże, wstał. Dyszał wściekle, jakby upajając się brutalnie doznawanym bólem. Wyprostował swoje poranione cielsko i zarechotał szczerząc kły.
- Czekam na twoje rozkazy „wrogu wszelkiego porządku” – powiedział.
- U wrót Nahtra Mon Soula jest największa armia, jaką widział Wszechświat – powiedział Chaos. – Złożona, ze wszystkiego i wszystkich, których wyrwałem z tamtego wymiaru i przekształciłem
na mój obraz i podobieństwo. Jako i ciebie odmieniłem. Weźmiesz jeden z pojazdów kosmicznych, które sprowadziłem tu poprzez Czarną Bramę i udasz się do Królestwa ziemskiego. Tam odnajdziesz krainę „Szinear”. Odszukaj „Migdal Bawel”.
- Znam to miejsce – rzekł Baal Zebul. – Jest tam wejście do Thill'All Enderen, zwane Bramą Arcadii.
- Dzięki trans wymiarowemu przejściu, można dostać się znacznie dalej aniżeli Wieczne Królestwo – cedził wróg wszelkiego porządku. – Zdobądź matrycę an’hariel i wprowadź podarowany ode mnie kod a otworzysz tam przejście do Imperium Chaosu. Sprowadzisz na Ziemię moje wojska
i powiedziesz je do Bram Nieba. Zniszczysz tak umiłowaną przez mego brata koronę stworzenia i spalisz Eden.
- Jak sobie Życzysz – Baal pokłonił się uniżenie.
- Ruszaj więc. I nie zawiedź mnie… Jeżeli zdradzisz, cierpienie, jakiego doznasz będzie stokroć gorsze od tego, co do tej pory spotkało cię w moim świecie…
___________________
1An to sumeryjskie określenie najwyższego Boga – Pana Nieba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz