piątek, 29 maja 2015

Dziewczyna Marzeń - Rajska plaża

Odcinek 4

W ciągu kilku następnych dni Damian powracał do zdrowia, dowiedział się, że miał wypadek samochodowy, jego auto wpadło do Wisły. Cudem udało mu się ujść z życiem, nic sobie nie połamał, ale uderzył się w głowę, nastąpił obrzęk mózgu w związku z czym lekarze postanowili utrzymać go w śpiączce farmakologicznej. Nieprzytomny był przez jedenaście dni.
Rehabilitacja trwała stosunkowo krótko, jak na tego typu uraz, okazało się, że obrzęk nie był tak poważny, jak się z początku wydawało. W ciągu trzech miesięcy Damian wrócił do pełni sił. Spora w tym zasługa była Piotrka, lekarza, który osobiście czuwał nad jego stanem zdrowia. Przyjaźnili się od dawna, w końcu razem chodzili jeszcze do podstawówki. Później ich drogi się rozeszły, lecz stale utrzymywali kontakt ze sobą.
Damian nie rozmawiał z nikim o tym, co przyśniło mu się podczas śpiączki, większość czasu zajmował mu powrót do codziennego życia. Jednak kiedy tylko miał wolną chwilę wracał myślami do tego, co przeżył, lub raczej, co przyśniło mu się. Mimo, że upłynęło sporo czasu nie mógł zapomnieć o tajemniczej dziewczynie ze snu. Wciąż na wspomnienie jej uśmiechu, spojrzenia mocnej biło mu serce.
Z czasem zaczęły pojawiać się nowe okoliczności. Coraz mniej czasu wymagała rehabilitacja, tak więc miał coraz więcej wolnych chwil dla siebie. Kiedy zostawał sam natrętne wspomnienia o wyspie, oraz dziewczynie z raju wracały do niego jak bumerang. Analizując sprawę logicznie dochodził do wniosku, że wszystko, to co się wydarzyło było jedynie pięknym snem. Mimo to intuicja wciąż zdawała się podpowiadać mu, że ta dziewczyna istnieje.
Było piątkowe popołudnie, mężczyzna wieczorem umówił się w barze z kolegami Piotrkiem i Zbyszkiem Poniedzielskim, tego dnia mieli uczcić powrót do pełnego zdrowia Damiana. Ostatnie wyniki badań potwierdzały, że uraz nie był tak poważny, jak się z początku wydawało i tak naprawdę sztuczne utrzymywanie śpiączki było zbędne. Spotkali się w swoim ulubionym pubie „Thera” mieszczącym się na Żoliborzu, pośród starych kamienic komunalnych.
Jak co wieczór gości było tam „jak na lekarstwo”, prócz migdalącej się pary w koncie niewielkiej sali i kilku łepków w pomieszczeniu z automatami nie było w knajpie nikogo.
Mężczyźni mieli właściwie cały lokal do swojej dyspozycji. Zakupili piwo i usiedli przy swoim ulubionym stoliku, mieszczącym się we wnęce, z boku głównej sali. Zawsze zajmowali to miejsce, ponieważ nie rzucali się tam w oczy innym klientom lokalu, w dodatku mieli doskonały widok na cały bar.
- Jako twój lekarz – rzekł Piotrek – odradzałbym ci picie alkoholu. Ale jako przyjaciel pozwalam na dwa piwka.
Zbyszek podniósł się z ławeczki, wzniósł kufel do góry, uśmiechnął się i powiedział:
- Panowie za zdrowie „rekonwalescenta”.
Stuknęli się szklanicami i łyknęli piwa. Zbyszek klapnął na ławkę, był wysokim szczupłym mężczyzną o krótko ściętych włosach, miał lekko skrzywiony nos w skutek kontuzji z czasów, kiedy trenował boks. Był zawsze pogodny, uśmiechnięty, w każdej sytuacji starał się być duszą towarzystwa. Znali się z Damianem z pracy, kilkoma projektami zajmowali się wspólnie to też dużo czasu spędzali razem i tak narodziła się tradycja chodzenia wspólnie na piwo.
Minęło trochę czasu, odkąd przyszli do „Thery”, w knajpie gości nie przybyło. Wciąż te same osoby zajmowały swe miejsca w kątach pubu, zajmując się tym, co robili od początku wieczora. Mężczyźni zdążyli już wychylić po dwa kufle piwa, zaczynali właśnie trzecie, jak zwykle rozmawiali o kobietach, pracy, potem zeszli na temat sportu. Przyszedł czas na głupawe, sprośne kawały, w końcu dyskusja zeszła na temat rehabilitacji i samej śpiączki.
- I co, śniło ci się coś, kiedy tak spałeś? – Zapytał Zbyszek.
Damianowi od razu przypomniała się dziewczyna i wyspa, wspomnienie, chociaż odległe i nierealne, wciąż wywoływało u mężczyzny żywsze bicie serca.
- I to jeszcze co – wyręczył w odpowiedzi przyjaciela Piotrek – kiedy go wybudzaliśmy miał naprawdę głupio szczęśliwą minę. Mruczał coś, że chce spać dalej. Właśnie – pociągnął łyk alkoholu – cóż takiego ci się roiło w tej głowie?
- Co? – Damian rozejrzał się tępo, po lokalu, wyrwany z zadumy – co mi się śniło?
- No właśnie – rzucił Zbyszek – mógłbyś nas oświecić?
- Śpiąc – rzekł Damian z tajemniczym uśmieszkiem – przebywałem w raju, w towarzystwie najcudowniejszej kobiety, jaką tylko można sobie wyobrazić.
- A, to rozumiem – skomentował Piotrek, podniósł do góry szklankę – za kobietę z marzeń, żeby zawsze we śnie można było uprawiać dziki seks bez zobowiązań.
Damian wodził po knajpie rozmarzonym wzrokiem.
- Za to, by taka dziewczyna istniała naprawdę – powiedział i napił się piwa.
- U to, aż tak dobra była – parsknął Zbyszek – chyba nieźle tam sobie „figlowaliście”.
- Nie zdążyłem nic zrobić – parsknął mężczyzna – kiedy już byłem blisko ten – wskazał na Piotrka – musiał mnie obudzić.
- Nie było figli – zdziwił się lekarz – to nie rozumiem, co w niej było takiego wyjątkowego?
- I tak nie zrozumiesz…
- No sprawdźmy – Piotrek zachęcał przyjaciela do zwierzeń.
- Czy spotkaliście kiedyś dziewczynę – powiedział Damian – przy której mocniej zabiło wam serce, taką, z którą można było szczerze porozmawiać o wszystkim. Kobietę idealną, obdarzoną wdziękiem, urokiem, taką z którą chcielibyście po prostu być, czuć jej bliskość. Spędzić z nią całe rzycie nie ważne gdzie i jak. Taka dziewczyna właśnie tam była, tylko ja ona i tropikalna, bezludna wyspa pośród błękitnego oceanu.
- I bez seksu – parsknął lekarz – trzeba było dać pospać ci trochę dłużej.
- Nie chodzi tu o seks – westchnął Damian – byłby na pewno piękny, ale… chodzi o to, że… wciąż za nią tęsknie. Brakuje mi jej.
Piotrek wybałuszył oczy, Zbyszek rozdziawił głupawo usta.
- Ja też chcę do takiej śpiączki – jęknął Poniedzielski popijając piwo – da się to zrobić? – Popatrzył pytająco na lekarza.
- Przestań bredzić – parsknął lekarz – nie mów, że zakochałeś się w kobiecie, która ci się przyśniła.
- To co, da się zrobić – wtrącił Zbyszek – może mi też się taka przyśni.
- Jesteście kopnięci – pokręcił głową Piotrek i łyknął piwo – miłość to bzdura, ale miłość do wyimaginowanej kobiety jest bzdurą do kwadratu!
- A ja chciałbym się zakochać – mruknął Zbyszek – rzycie bez kobiety u boku jest do bani.
- Kolejny – westchnął Piotrek – wy nie myślicie jak faceci. Miłość to bajeczka, wymyślona przez mężczyzn do tego, by usidlić kobiety. Mówisz takiej, że ją kochasz a ona nie wiedzieć czemu w to wierzy, to dziwne biorąc pod uwagę fakt, że kobiety nie potrafią kochać. One myślą jedynie, że mężczyźni mówią szczerze wyznając im takie górnolotne uczucia, kieruje nimi próżność, adorowane w ten sposób czują się kimś lepszym niż są w rzeczywistości.
- Wiesz co? Cynik z ciebie – stwierdził Damian – jakoś nie przypominam sobie, żebyś był królem psychologii. O ile dobrze pamiętam, to ledwie na studiach ją zaliczyłeś. Łaziłeś po znajomych i szukał kogoś, kto napisałby mu jakaś tam rozprawkę zaliczeniową. A teraz udajesz wielkiego znawcę kobiecej psychiki.
- Nie udaję znawcy, jedynie bazuję na własnych doświadczeniach i wyciągam z nich odpowiednie wnioski, dlatego, że jestem realistom – oburzył się Piotrek – wiesz po co haruję w tym szpitalu?
- Po co?
- Żeby zrobić specjalizację, nabrać doświadczenia. Wiecie po co? Po to, by w niedalekiej przyszłości uciec za granicę, znaleźć dobrze płatną posadę w jakiejś prywatnej klinice i zarobić dużo pieniędzy na odsysaniu tłuszczu grubym starym babom.
- Nie wiem co chcesz nam w ten sposób powiedzieć – wzruszył ramionami Damian.
- Próbuję wyjaśnić wam zasady, którymi rządzi się ten świat – parsknął lekarz – od zarania dziejów nasz gatunek podlegał prawom natury, jako, że pochodzimy od małpy nasze mózgi ulegają tym samym instynktom co zwierzęce. Tak więc „samiec” dlatego, że ma to zaprogramowane będzie poszukiwał kolejnych partnerek, po to by zapłodnić jak największą liczbę „samic”, które zapewnią przetrwanie jego materiałowi genetycznemu. Kobiety instynktownie ulegają tym, którzy są najsilniejsi., bo najsilniejszy samiec da im najdoskonalsze potomstwo, oraz poczucie bezpieczeństwa. To motywuje kobiety do działania, nie miłość.
- Czyli co, uważasz, że każdy, kto „kocha” jest wybrykiem ewolucji – parsknął Damian – dlatego, że poszukuje partnerki, która będzie chciała żywić do niego głębsze uczucie, niż tylko instynkt pierwotny, zmuszający do prokreacji z najsilniejszymi w stadzie?
- Nie o to mi chodziło – westchnął Piotrek – chcę uzmysłowić wam jedynie, że życie wcale nie opiera się na miłości. Dzisiaj co prawda nie latamy już z maczugami, ścigając mamuty, obecnie wyrazem siły są pieniądze, ten kto je ma jest silny. Kobieta, nawet jeżeli jest ze snu, nie poleci na zakochanego frajera bez grosza, bo instynkt każe jej oddać się temu który będzie mógł zapewnić jej dostatek. Dlatego właśnie chcę uciec na zachód, zarobię kupę forsy i stanę się pożądanym przez „samice” ideałem męskości.
- Sprowadzasz ludzkie uczucia do instynktownych odruchów – parsknął Zbyszek – naprawdę nie tęsknisz za jakimś wielkim, namiętnym uniesieniem, dziewczynom, chcącą być z tobą za to jaki jesteś, a nie dla forsy. Nie chciałbyś znaleźć takiej, która będzie trwać przy tobie do końca waszych dni, bez względu na to, czy jesteś bogaty, czy też biedny?
- Kiedyś może i chciałem – stwierdził lekarz – ale już nie. Posiadając kasę będę mógł wymieniać sobie każdą „przechodzoną” partnerkę na młodszy „model”. Więc za czterdzieści lat, kiedy już wszyscy będziemy starymi prykami, wy będziecie tkwić u boku starej, tłustej baby, w jaką zamienią się wasze, piękne dzisiaj wybranki, ja natomiast będę posuwał kolejną „dwudziestkę”, chętną oddać się temu, który posiada wielki majątek.
- Przestań – powiedział Damian – ty po prostu nosisz zadrę w sercu. Nie każda kobieta jest taka jak Magda.
Przypomniał sobie dziewczynę z liceum, która chodziła razem z nim i Piotrkiem do jednej klasy. Piotrek uganiał się za nią jak głupi, a ona wyśmiewała się z jego zalotów. Pozwalała mu się adorować tylko po to, by za plecami, naśmiewać się wraz z koleżankami z tych starań.
- Jeżeli dobry Bóg pozwoli spotkam się z nią wkrótce – powiedział z cyniczną beznamiętnością lekarz – słyszałem, że pracuje teraz w jakiejś knajpie, jako kelnerka. Ciekawe czy obecnie równie łatwo będzie mnie zlewać jak w szkole? Jeżeli zachowała trochę wdzięku, jaki miała w liceum z przyjemnością ją uwiodę, a potem porzucę.
- Z tobą jest gorzej niż myślałem – mruknął Damian – chcesz karać dziewczynę za to, że była głupią smarkulą w liceum? Ludzie się zmieniają, nie wiesz kim jest teraz. Jestem przekonany, że dzisiaj by przeprosiła za swoje zachowanie sprzed lat. Powinieneś poszukać sobie jakiejś fajnej dziewczyny i ułożyć życie, zamiast rozpamiętywać stare „zadry”.
- Znasz jakąś kobietę, która byłaby wrażliwa i umiała kochać? Nie liczą się tej wymyślonej – powiedział Zawadzki.
Damian zaczął się zastanawiać, poszukiwał choćby jednego trafnego przykładu, żadna dziewczyna, z tych, które poznał nie pasowała do takiego opisu.
- No powiedz to: żadnej – oznajmił Piotrek – różnica, pomiędzy mną, a tobą polega na tym, że mi wystarczyła jedna lekcja by zgłębić naturę kobiety, tym czasem ty od lat wciąż przerabiasz ten sam temat od nowa.
- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie zakładam, że kobiety są złem tego świata, jeżeli będę szukał znajdę wreszcie taką, która będzie dla mnie stworzona.
- Ciężko będzie odnaleźć taką, która wierzy w te same brednie co ty – stwierdził lekarz – kiedy w końcu zrozumiesz, że jesteśmy tylko i wyłącznie trochę mądrzejszymi zwierzętami, podlegającymi tym samym instynktom, co reszta gatunków na tym zasranym świecie, pozbędziesz się wreszcie złudzeń.
- Nie przyszło ci do głowy „doktorku”, że ludzki umysł to coś więcej, niż tylko organ przechowujący pamięć pierwotnych instynktów – mruknął Damian – stworzyliśmy kulturę i sztukę, nie dla tego że kazał nam to zrobić jakiś instynkt. Nauczyliśmy się postrzegać świat abstrakcyjnie i wychwytywać piękno. Nasze pierwotne instynkty już dawno wyewoluowały do poziomu uczucia, skąd według ciebie, niby wzięły się radość, smutek, gniew zazdrość. Potrafimy kochać, dlatego, że nasz wielki mózg jest znacznie doskonalszy od móżdżków innych zwierząt.
- Możemy zmienić temat – parsknął lekarz – pogadajmy o czymś innym.
- O czym?
- O tym, o czym zwykle rozmawiamy – wzruszył ramionami Piotrek – szkoda, że ostatnio nie byliście na meczu reprezentacji, cholera, kiedyś na spotkania przychodziła tylko banda łysych agresywnych facetów, nie macie pojęcia, ile teraz na trybunach kręci się laseczek.
- Widziałem ten mecz w telewizji, nadal nie rozumiem jak można takiego „drewnianego pniaka” wystawić w ataku – rzekł Damian – rzeczywiście lepiej oglądało się dziewczyny na trybunach, niż to, co działo się na boisku.
- Wiesz kto siedział obok mnie? – Wyszczerzył zęby w uśmiechu Piotrek – podpowiem wam: pewna znana aktorka, będąca narzeczoną jednego z naszych obrońców.
Historia z gatunku „piękna i piłkarz” była ostatnio, jednym z głównych tematów goszczących na okładkach brukowców. Każdy chcąc nie chcąc musiał słyszeć o tym jak to przeciętna aktorka, słynąca z tego, że chętnie rozbiera się przed kamerą i obiektywem aparatu oraz przereklamowany sportowiec nawiązują namiętny romans. Obaj panowie szybko domyślili się o kim mówił ich kolega.
- Mówię wam – kontynuował lekarz – ta niunia jest w rzeczywistości jeszcze słodsza niż na filmach. Widziałem, kilka aktorek na żywo, bez „tapety” wyglądają dużo brzydziej, ale ona… Po prostu cudo.
Damian rozejrzał się po barze wewnątrz niewiele się zmieniło, łepki chyba wrzucili do maszyny już niemal wszystkie oszczędności, wskazywały na to przekleństwa rzucane pod adresem automatu. Przy barze siedziało dwóch panów w średnim wieku prawiących uroczej barmance o jakiś niebotycznych pieniądzach, które już wkrótce zarobią w skutek operacji maklerskich. Ich wygląd nie wskazywał jednak na to, że mogliby mieć jakieś perspektywy w tym zakresie. Para z końca sali gdzieś sobie poszła.
- Tak więc widzę nasza dyskusja „radykalnie” zmieniła przebieg – stwierdził z sarkazmem Zbyszek – wpierw rozmawialiśmy o kobietach, by zmienić temat na… Inne kobiety.
- Nie dostrzegasz różnicy – jęknął lekarz – poprzednio, nie rozmawialiśmy o dupciach, tylko o uczuciach, żywionych do kobiet.
- To było dosyć szerokie spektrum rozważań – powiedziała Damian popijając piwo – od miłości po nienawiść.
- Nie obraźcie się, ale ja zdecydowanie wolę rozprawiać o kobiecym wdzięku i urodzie – stwierdził Piotrek – bo nie ma co się okłamywać, lecimy zwykle na laski które mają dla nas atrakcyjny wygląd. I właśnie o to mi chodzi, byśmy o tym wyglądzie porozmawiali.
- No dobra – rzekł Damian – pogadajmy sobie o kobietach inaczej.
- Skoro mowa – Piotrek zatarł ręce – jesteś obecnie wolny.
- No tak – mruknął Damian.
- Nie przejmuj się już Izą. To, że ona odeszła działa tyko i wyłącznie na twoją korzyść. Jesteś teraz wolny, pomyśl jakie perspektywy się przed tobą otwierają.
Damian krzywo się uśmiechnął, wcale nie myślał o Izabeli, od czasu wypadku miał inne sprawy na głowie, niż rozmyślania na temat ostatniego, nieudanego związku. Wciąż zastanawiał się, czy kobieta z wyspy może istnieć naprawdę. Próbował skojarzyć jej twarz z wyglądem którejkolwiek ze swoich znajomych. Jednak, nie znał dziewczyny podobnej do niej.
- Pamiętasz Kaśkę – ciągnął lekarz – tę pielęgniarkę, która do ciebie ciągle zaglądała, kiedy leżałeś w szpitalu.
- Tak pamiętam – przyznał Damian.
- Człowieku, bierz się za nią – Piotrek zniżył nieco głos – ona leci na ciebie. Wiesz co robiła kiedy byłeś w śpiączce?
- Co?
- Kiedyś ją przyciąłem, jak zerkała pod twoją kołderkę, jakbym nie przyszedł, to cholera wie, co by zrobiła. Człowieku, daję słowo, już się przymierzała do... Szkoda, że nie widziałeś jak na ciebie patrzy. Jakbyś wykazał trochę inicjatywy, to na bank byś ją wyrwał.
- Daj spokój – skrzywił się Damian – ja już naprawdę nie chcę szukać kolejnej panienki, szukającej przygód z którą można się tylko i wyłącznie pieprzyć.
- Ale ja z chęcią bym skorzystał – wtrącił Zbyszek – nie mam nic przeciwko przygodom, zwłaszcza erotycznym.
- Czy my naprawdę umiemy rozmawiać tylko o jednym – westchnął Damian.
- Przeciętny facet co trzy minuty myśli o seksie – oznajmił lekarz – jest nas trzech, jeżeli każdy raz na trzy minuty pomyśli o bzykaniu, wychodzi na to, że wspólnie myślimy o seksie raz sześćdziesiąt sekund. No chyba, że ktoś się wyłamuje – popatrzył znacząco na Damiana – no jak to wygląda u ciebie?
- Ostatnio dobry seks postrzegam nieco inaczej niż do tej pory – stwierdził Damian – wiecie na co miałbym ochotę?
- Nie wiem czy chcę wiedzieć – mruknął Zbyszek.
- Tylko mi nie mów, że na faceta – skrzywił się Zawadzki.
- A co? Boisz się o swoje „dziewictwo” – parsknął z przekąsem Damian – chodzi mi o to, że chodź raz chciałbym to zrobić z uczuciem, nie „pieprzyć się”, tylko „kochać” z kobietą.
- Przecież to dokładnie to samo – stwierdził Zbyszek – innymi słowy chcesz pieprzyć kobietę w sposób poetycko intelektualny.
- Nie zupełnie – oznajmił Damian – widzisz, „pieprzysz” kobietę w celu zaspokojenia popędu seksualnego, naturalnej potrzeby wyładowania podniecenia, to bardziej czynność natury fizjologicznej, natomiast chciałbym w końcu wznieść się na wyższy poziom świadomości, kochać się z dziewczyną, poczuć więź emocjonalną. Dokonać tego można tylko i wyłącznie z kobietą bliską sercu, która żywi do ciebie te same uczucia, co ty do niej. Wtedy nie myślisz o własnych potrzebach, ale pragniesz dać kobiecie rozkosz i jeżeli to ci się uda, jesteś szczęśliwy.
- Nie wiem czy dobrze cię zrozumiałem – Piotrek wysączył resztkę piwa ze szklanki – ale dla mnie zabrzmiało to tak, jakbyś porównał wyruchanie panienki, do walenia konia. Szczerze mówiąc, wolę żeby ulżyła mi panienka niż własna dłoń.
- Nie to miałem na myśli – Damian także wykończył trunek – chodzi mi o to, że seks z niewłaściwą partnerkom nie daje pełni satysfakcji. Brak w nim intensywnych przeżyć natury duchowej.
- Czyli Piotrek ma rację – parsknął Zbyszek – porównujesz walenie konia do niewłaściwej partnerki. W końcu ręka też cię nie może w pełni zaspokoić, bo jest tylko środkiem zastępczym. Ale nie do tego została wymyślona, by robić sobie dobrze, więc właściwą partnerką nie jest.
- Ta, jakby dłoń miała służyć do walenia gruchy – stwierdził lekarz – to zamiast jednego kciuka mieli byśmy po cztery, dla równowagi.
- Ta – roześmiał się Damian – idźcie se do kibla wypróbować dłonie mądrale, jak już sobie ulżycie to może krew zacznie dopływać nieco wyżej niż tylko do pasa i znowu zaczniecie myśleć, używając mózgów. Zupełnie nie zrozumieliście, o czym mówiłem. Ja się wywnętrzam, opisuję swoje pragnienia, uczucia, a wy tu pieprzycie o „waleniu konia”. Chciałem wam tylko wyjaśnić, że szukam po prostu nowych doznań erotycznych, i że nie da się ich przeżyć z pierwszą lepszą dziewczyną. To czego pragnę może mi dać jedna jedyna, wyjątkowa kobieta, dlatego muszę taką odnaleźć.
- Naprawdę musiałeś mocno rypnąć się w „banię” – stwierdził Poniedzielski – bo całkiem ci się klepki poprzestawiały.
- Kasia to nie jest byle kto – parsknął Piotrek – jest śliczniutka, wolna i zdesperowana… Wiecie co mam na myśli – znacząco mrugnął.
- Widzisz, że z nim nie ma o czym gadać – powiedział Zbyszek – ale ja z chęcią posłużę dziewczynie pomocą – uśmiechnął się szelmowsko.
- Jasne „Zbyniu” chociaż ty jesteś na tyle mądry, żeby skorzystać z okazji. Puszczę ci jej numer SMS-em – parsknął Piotrek i zwrócił się do Damiana – a ty co zamierzasz robić? Nie ruchać się już do końca życia?
- Nie, muszę po prostu odnaleźć moją kobietę idealną. Tę która jest mi przeznaczona.
- To piękne – stwierdził Zbyszek – romantyczne, szalone i… nie wykonalne. O ile wiem dotąd szło ci marnie. Jak więc chcesz tego dokonać?
- Przestańcie już pierdolić – Piotrek wstał z ławki – nie chce już mi się was słuchać. Idę – ziewną – na razie.
Podał rękę kolegom i lekko chwiejnym krokiem ruszył w stronę wyjścia. Przyjaciele odprowadzili go wzrokiem.
- No to jak chcesz ją znaleźć? – Ponowił pytanie Zbyszek.
- Nie wiem – Damian wzruszył ramionami – jeżeli jakaś kobieta jest mi przeznaczona, to być może pisane nam będzie się spotkać. Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć, po prosu czuję, ze muszę coś zrobić i tyle.
- Sądzisz, że się uda? Wiesz ile samotnych ludzi żyje na tym świecie? Wolą gonić jakieś marzenia, zamiast po prostu związać się z pierwszą napotkaną osobą, która im się spodoba. Nie boisz się tego, że w końcu skończysz jako zgryźliwy, samotny tetryk?
- Czas pokarze – Damian wzruszył ramionami.





                                                                     Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz