Odcinek 4
W ciągu kilku
następnych dni Damian powracał do zdrowia, dowiedział się, że miał wypadek samochodowy,
jego auto wpadło do Wisły. Cudem udało mu się ujść z życiem, nic sobie nie
połamał, ale uderzył się w głowę, nastąpił obrzęk mózgu w związku z czym
lekarze postanowili utrzymać go w śpiączce farmakologicznej. Nieprzytomny był
przez jedenaście dni.
Rehabilitacja trwała
stosunkowo krótko, jak na tego typu uraz, okazało się, że obrzęk nie był tak
poważny, jak się z początku wydawało. W ciągu trzech miesięcy Damian wrócił do
pełni sił. Spora w tym zasługa była Piotrka, lekarza, który osobiście czuwał nad
jego stanem zdrowia. Przyjaźnili się od dawna, w końcu razem chodzili jeszcze
do podstawówki. Później ich drogi się rozeszły, lecz stale utrzymywali kontakt
ze sobą.
Damian nie rozmawiał
z nikim o tym, co przyśniło mu się podczas śpiączki, większość czasu zajmował
mu powrót do codziennego życia. Jednak kiedy tylko miał wolną chwilę wracał
myślami do tego, co przeżył, lub raczej, co przyśniło mu się. Mimo, że upłynęło
sporo czasu nie mógł zapomnieć o tajemniczej dziewczynie ze snu. Wciąż na
wspomnienie jej uśmiechu, spojrzenia mocnej biło mu serce.
Z czasem zaczęły
pojawiać się nowe okoliczności. Coraz mniej czasu wymagała rehabilitacja, tak
więc miał coraz więcej wolnych chwil dla siebie. Kiedy zostawał sam natrętne
wspomnienia o wyspie, oraz dziewczynie z raju wracały do niego jak bumerang.
Analizując sprawę logicznie dochodził do wniosku, że wszystko, to co się
wydarzyło było jedynie pięknym snem. Mimo to intuicja wciąż zdawała się
podpowiadać mu, że ta dziewczyna istnieje.
Było piątkowe
popołudnie, mężczyzna wieczorem umówił się w barze z kolegami Piotrkiem i
Zbyszkiem Poniedzielskim, tego dnia mieli uczcić powrót do pełnego zdrowia
Damiana. Ostatnie wyniki badań potwierdzały, że uraz nie był tak poważny, jak
się z początku wydawało i tak naprawdę sztuczne utrzymywanie śpiączki było
zbędne. Spotkali się w swoim ulubionym pubie „Thera” mieszczącym się na
Żoliborzu, pośród starych kamienic komunalnych.
Jak co wieczór gości
było tam „jak na lekarstwo”, prócz migdalącej się pary w koncie niewielkiej
sali i kilku łepków w pomieszczeniu z automatami nie było w knajpie nikogo.
Mężczyźni mieli
właściwie cały lokal do swojej dyspozycji. Zakupili piwo i usiedli przy swoim
ulubionym stoliku, mieszczącym się we wnęce, z boku głównej sali. Zawsze
zajmowali to miejsce, ponieważ nie rzucali się tam w oczy innym klientom
lokalu, w dodatku mieli doskonały widok na cały bar.
- Jako twój lekarz –
rzekł Piotrek – odradzałbym ci picie alkoholu. Ale jako przyjaciel pozwalam na
dwa piwka.
Zbyszek podniósł się
z ławeczki, wzniósł kufel do góry, uśmiechnął się i powiedział:
- Panowie za zdrowie
„rekonwalescenta”.
Stuknęli się
szklanicami i łyknęli piwa. Zbyszek klapnął na ławkę, był wysokim szczupłym
mężczyzną o krótko ściętych włosach, miał lekko skrzywiony nos w skutek kontuzji
z czasów, kiedy trenował boks. Był zawsze pogodny, uśmiechnięty, w każdej
sytuacji starał się być duszą towarzystwa. Znali się z Damianem z pracy,
kilkoma projektami zajmowali się wspólnie to też dużo czasu spędzali razem i
tak narodziła się tradycja chodzenia wspólnie na piwo.
Minęło trochę czasu,
odkąd przyszli do „Thery”, w knajpie gości nie przybyło. Wciąż te same osoby
zajmowały swe miejsca w kątach pubu, zajmując się tym, co robili od początku
wieczora. Mężczyźni zdążyli już wychylić po dwa kufle piwa, zaczynali właśnie
trzecie, jak zwykle rozmawiali o kobietach, pracy, potem zeszli na temat
sportu. Przyszedł czas na głupawe, sprośne kawały, w końcu dyskusja zeszła na
temat rehabilitacji i samej śpiączki.
- I co, śniło ci się
coś, kiedy tak spałeś? – Zapytał Zbyszek.
Damianowi od razu
przypomniała się dziewczyna i wyspa, wspomnienie, chociaż odległe i nierealne,
wciąż wywoływało u mężczyzny żywsze bicie serca.
- I to jeszcze co –
wyręczył w odpowiedzi przyjaciela Piotrek – kiedy go wybudzaliśmy miał naprawdę
głupio szczęśliwą minę. Mruczał coś, że chce spać dalej. Właśnie – pociągnął
łyk alkoholu – cóż takiego ci się roiło w tej głowie?
- Co? – Damian
rozejrzał się tępo, po lokalu, wyrwany z zadumy – co mi się śniło?
- No właśnie – rzucił
Zbyszek – mógłbyś nas oświecić?
- Śpiąc – rzekł
Damian z tajemniczym uśmieszkiem – przebywałem w raju, w towarzystwie
najcudowniejszej kobiety, jaką tylko można sobie wyobrazić.
- A, to rozumiem –
skomentował Piotrek, podniósł do góry szklankę – za kobietę z marzeń, żeby
zawsze we śnie można było uprawiać dziki seks bez zobowiązań.
Damian wodził po
knajpie rozmarzonym wzrokiem.
- Za to, by taka
dziewczyna istniała naprawdę – powiedział i napił się piwa.
- U to, aż tak dobra
była – parsknął Zbyszek – chyba nieźle tam sobie „figlowaliście”.
- Nie zdążyłem nic
zrobić – parsknął mężczyzna – kiedy już byłem blisko ten – wskazał na Piotrka –
musiał mnie obudzić.
- Nie było figli –
zdziwił się lekarz – to nie rozumiem, co w niej było takiego wyjątkowego?
- I tak nie
zrozumiesz…
- No sprawdźmy –
Piotrek zachęcał przyjaciela do zwierzeń.
- Czy spotkaliście
kiedyś dziewczynę – powiedział Damian – przy której mocniej zabiło wam serce,
taką, z którą można było szczerze porozmawiać o wszystkim. Kobietę idealną,
obdarzoną wdziękiem, urokiem, taką z którą chcielibyście po prostu być, czuć
jej bliskość. Spędzić z nią całe rzycie nie ważne gdzie i jak. Taka dziewczyna
właśnie tam była, tylko ja ona i tropikalna, bezludna wyspa pośród błękitnego
oceanu.
- I bez seksu –
parsknął lekarz – trzeba było dać pospać ci trochę dłużej.
- Nie chodzi tu o
seks – westchnął Damian – byłby na pewno piękny, ale… chodzi o to, że… wciąż za
nią tęsknie. Brakuje mi jej.
Piotrek wybałuszył
oczy, Zbyszek rozdziawił głupawo usta.
- Ja też chcę do
takiej śpiączki – jęknął Poniedzielski popijając piwo – da się to zrobić? –
Popatrzył pytająco na lekarza.
- Przestań bredzić –
parsknął lekarz – nie mów, że zakochałeś się w kobiecie, która ci się
przyśniła.
- To co, da się
zrobić – wtrącił Zbyszek – może mi też się taka przyśni.
- Jesteście kopnięci
– pokręcił głową Piotrek i łyknął piwo – miłość to bzdura, ale miłość do
wyimaginowanej kobiety jest bzdurą do kwadratu!
- A ja chciałbym się
zakochać – mruknął Zbyszek – rzycie bez kobiety u boku jest do bani.
- Kolejny – westchnął
Piotrek – wy nie myślicie jak faceci. Miłość to bajeczka, wymyślona przez
mężczyzn do tego, by usidlić kobiety. Mówisz takiej, że ją kochasz a ona nie
wiedzieć czemu w to wierzy, to dziwne biorąc pod uwagę fakt, że kobiety nie
potrafią kochać. One myślą jedynie, że mężczyźni mówią szczerze wyznając im
takie górnolotne uczucia, kieruje nimi próżność, adorowane w ten sposób czują
się kimś lepszym niż są w rzeczywistości.
- Wiesz co? Cynik z
ciebie – stwierdził Damian – jakoś nie przypominam sobie, żebyś był królem
psychologii. O ile dobrze pamiętam, to ledwie na studiach ją zaliczyłeś.
Łaziłeś po znajomych i szukał kogoś, kto napisałby mu jakaś tam rozprawkę
zaliczeniową. A teraz udajesz wielkiego znawcę kobiecej psychiki.
- Nie udaję znawcy,
jedynie bazuję na własnych doświadczeniach i wyciągam z nich odpowiednie
wnioski, dlatego, że jestem realistom – oburzył się Piotrek – wiesz po co
haruję w tym szpitalu?
- Po co?
- Żeby zrobić
specjalizację, nabrać doświadczenia. Wiecie po co? Po to, by w niedalekiej
przyszłości uciec za granicę, znaleźć dobrze płatną posadę w jakiejś prywatnej
klinice i zarobić dużo pieniędzy na odsysaniu tłuszczu grubym starym babom.
- Nie wiem co chcesz
nam w ten sposób powiedzieć – wzruszył ramionami Damian.
- Próbuję wyjaśnić
wam zasady, którymi rządzi się ten świat – parsknął lekarz – od zarania dziejów
nasz gatunek podlegał prawom natury, jako, że pochodzimy od małpy nasze mózgi
ulegają tym samym instynktom co zwierzęce. Tak więc „samiec” dlatego, że ma to
zaprogramowane będzie poszukiwał kolejnych partnerek, po to by zapłodnić jak
największą liczbę „samic”, które zapewnią przetrwanie jego materiałowi
genetycznemu. Kobiety instynktownie ulegają tym, którzy są najsilniejsi., bo
najsilniejszy samiec da im najdoskonalsze potomstwo, oraz poczucie
bezpieczeństwa. To motywuje kobiety do działania, nie miłość.
- Czyli co, uważasz,
że każdy, kto „kocha” jest wybrykiem ewolucji – parsknął Damian – dlatego, że
poszukuje partnerki, która będzie chciała żywić do niego głębsze uczucie, niż
tylko instynkt pierwotny, zmuszający do prokreacji z najsilniejszymi w stadzie?
- Nie o to mi
chodziło – westchnął Piotrek – chcę uzmysłowić wam jedynie, że życie wcale nie
opiera się na miłości. Dzisiaj co prawda nie latamy już z maczugami, ścigając
mamuty, obecnie wyrazem siły są pieniądze, ten kto je ma jest silny. Kobieta,
nawet jeżeli jest ze snu, nie poleci na zakochanego frajera bez grosza, bo
instynkt każe jej oddać się temu który będzie mógł zapewnić jej dostatek. Dlatego
właśnie chcę uciec na zachód, zarobię kupę forsy i stanę się pożądanym przez
„samice” ideałem męskości.
- Sprowadzasz ludzkie
uczucia do instynktownych odruchów – parsknął Zbyszek – naprawdę nie tęsknisz
za jakimś wielkim, namiętnym uniesieniem, dziewczynom, chcącą być z tobą za to
jaki jesteś, a nie dla forsy. Nie chciałbyś znaleźć takiej, która będzie trwać
przy tobie do końca waszych dni, bez względu na to, czy jesteś bogaty, czy też
biedny?
- Kiedyś może i
chciałem – stwierdził lekarz – ale już nie. Posiadając kasę będę mógł wymieniać
sobie każdą „przechodzoną” partnerkę na młodszy „model”. Więc za czterdzieści
lat, kiedy już wszyscy będziemy starymi prykami, wy będziecie tkwić u boku
starej, tłustej baby, w jaką zamienią się wasze, piękne dzisiaj wybranki, ja
natomiast będę posuwał kolejną „dwudziestkę”, chętną oddać się temu, który
posiada wielki majątek.
- Przestań –
powiedział Damian – ty po prostu nosisz zadrę w sercu. Nie każda kobieta jest
taka jak Magda.
Przypomniał sobie
dziewczynę z liceum, która chodziła razem z nim i Piotrkiem do jednej klasy.
Piotrek uganiał się za nią jak głupi, a ona wyśmiewała się z jego zalotów.
Pozwalała mu się adorować tylko po to, by za plecami, naśmiewać się wraz z
koleżankami z tych starań.
- Jeżeli dobry Bóg
pozwoli spotkam się z nią wkrótce – powiedział z cyniczną beznamiętnością
lekarz – słyszałem, że pracuje teraz w jakiejś knajpie, jako kelnerka. Ciekawe
czy obecnie równie łatwo będzie mnie zlewać jak w szkole? Jeżeli zachowała
trochę wdzięku, jaki miała w liceum z przyjemnością ją uwiodę, a potem porzucę.
- Z tobą jest gorzej
niż myślałem – mruknął Damian – chcesz karać dziewczynę za to, że była głupią
smarkulą w liceum? Ludzie się zmieniają, nie wiesz kim jest teraz. Jestem
przekonany, że dzisiaj by przeprosiła za swoje zachowanie sprzed lat.
Powinieneś poszukać sobie jakiejś fajnej dziewczyny i ułożyć życie, zamiast
rozpamiętywać stare „zadry”.
- Znasz jakąś
kobietę, która byłaby wrażliwa i umiała kochać? Nie liczą się tej wymyślonej –
powiedział Zawadzki.
Damian zaczął się
zastanawiać, poszukiwał choćby jednego trafnego przykładu, żadna dziewczyna, z
tych, które poznał nie pasowała do takiego opisu.
- No powiedz to:
żadnej – oznajmił Piotrek – różnica, pomiędzy mną, a tobą polega na tym, że mi
wystarczyła jedna lekcja by zgłębić naturę kobiety, tym czasem ty od lat wciąż
przerabiasz ten sam temat od nowa.
- Ja w
przeciwieństwie do ciebie nie zakładam, że kobiety są złem tego świata, jeżeli
będę szukał znajdę wreszcie taką, która będzie dla mnie stworzona.
- Ciężko będzie
odnaleźć taką, która wierzy w te same brednie co ty – stwierdził lekarz – kiedy
w końcu zrozumiesz, że jesteśmy tylko i wyłącznie trochę mądrzejszymi
zwierzętami, podlegającymi tym samym instynktom, co reszta gatunków na tym
zasranym świecie, pozbędziesz się wreszcie złudzeń.
- Nie przyszło ci do
głowy „doktorku”, że ludzki umysł to coś więcej, niż tylko organ przechowujący
pamięć pierwotnych instynktów – mruknął Damian – stworzyliśmy kulturę i sztukę,
nie dla tego że kazał nam to zrobić jakiś instynkt. Nauczyliśmy się postrzegać
świat abstrakcyjnie i wychwytywać piękno. Nasze pierwotne instynkty już dawno
wyewoluowały do poziomu uczucia, skąd według ciebie, niby wzięły się radość,
smutek, gniew zazdrość. Potrafimy kochać, dlatego, że nasz wielki mózg jest
znacznie doskonalszy od móżdżków innych zwierząt.
- Możemy zmienić
temat – parsknął lekarz – pogadajmy o czymś innym.
- O czym?
- O tym, o czym
zwykle rozmawiamy – wzruszył ramionami Piotrek – szkoda, że ostatnio nie
byliście na meczu reprezentacji, cholera, kiedyś na spotkania przychodziła
tylko banda łysych agresywnych facetów, nie macie pojęcia, ile teraz na
trybunach kręci się laseczek.
- Widziałem ten mecz
w telewizji, nadal nie rozumiem jak można takiego „drewnianego pniaka” wystawić
w ataku – rzekł Damian – rzeczywiście lepiej oglądało się dziewczyny na
trybunach, niż to, co działo się na boisku.
- Wiesz kto siedział
obok mnie? – Wyszczerzył zęby w uśmiechu Piotrek – podpowiem wam: pewna znana
aktorka, będąca narzeczoną jednego z naszych obrońców.
Historia z gatunku
„piękna i piłkarz” była ostatnio, jednym z głównych tematów goszczących na
okładkach brukowców. Każdy chcąc nie chcąc musiał słyszeć o tym jak to
przeciętna aktorka, słynąca z tego, że chętnie rozbiera się przed kamerą i
obiektywem aparatu oraz przereklamowany sportowiec nawiązują namiętny romans.
Obaj panowie szybko domyślili się o kim mówił ich kolega.
- Mówię wam –
kontynuował lekarz – ta niunia jest w rzeczywistości jeszcze słodsza niż na
filmach. Widziałem, kilka aktorek na żywo, bez „tapety” wyglądają dużo
brzydziej, ale ona… Po prostu cudo.
Damian rozejrzał się
po barze wewnątrz niewiele się zmieniło, łepki chyba wrzucili do maszyny już
niemal wszystkie oszczędności, wskazywały na to przekleństwa rzucane pod
adresem automatu. Przy barze siedziało dwóch panów w średnim wieku prawiących
uroczej barmance o jakiś niebotycznych pieniądzach, które już wkrótce zarobią w
skutek operacji maklerskich. Ich wygląd nie wskazywał jednak na to, że mogliby
mieć jakieś perspektywy w tym zakresie. Para z końca sali gdzieś sobie poszła.
- Tak więc widzę
nasza dyskusja „radykalnie” zmieniła przebieg – stwierdził z sarkazmem Zbyszek
– wpierw rozmawialiśmy o kobietach, by zmienić temat na… Inne kobiety.
- Nie dostrzegasz
różnicy – jęknął lekarz – poprzednio, nie rozmawialiśmy o dupciach, tylko o
uczuciach, żywionych do kobiet.
- To było dosyć
szerokie spektrum rozważań – powiedziała Damian popijając piwo – od miłości po
nienawiść.
- Nie obraźcie się,
ale ja zdecydowanie wolę rozprawiać o kobiecym wdzięku i urodzie – stwierdził
Piotrek – bo nie ma co się okłamywać, lecimy zwykle na laski które mają dla nas
atrakcyjny wygląd. I właśnie o to mi chodzi, byśmy o tym wyglądzie
porozmawiali.
- No dobra – rzekł
Damian – pogadajmy sobie o kobietach inaczej.
- Skoro mowa –
Piotrek zatarł ręce – jesteś obecnie wolny.
- No tak – mruknął
Damian.
- Nie przejmuj się
już Izą. To, że ona odeszła działa tyko i wyłącznie na twoją korzyść. Jesteś
teraz wolny, pomyśl jakie perspektywy się przed tobą otwierają.
Damian krzywo się
uśmiechnął, wcale nie myślał o Izabeli, od czasu wypadku miał inne sprawy na
głowie, niż rozmyślania na temat ostatniego, nieudanego związku. Wciąż
zastanawiał się, czy kobieta z wyspy może istnieć naprawdę. Próbował skojarzyć
jej twarz z wyglądem którejkolwiek ze swoich znajomych. Jednak, nie znał
dziewczyny podobnej do niej.
- Pamiętasz Kaśkę –
ciągnął lekarz – tę pielęgniarkę, która do ciebie ciągle zaglądała, kiedy
leżałeś w szpitalu.
- Tak pamiętam –
przyznał Damian.
- Człowieku, bierz
się za nią – Piotrek zniżył nieco głos – ona leci na ciebie. Wiesz co robiła
kiedy byłeś w śpiączce?
- Co?
- Kiedyś ją
przyciąłem, jak zerkała pod twoją kołderkę, jakbym nie przyszedł, to cholera
wie, co by zrobiła. Człowieku, daję słowo, już się przymierzała do... Szkoda,
że nie widziałeś jak na ciebie patrzy. Jakbyś wykazał trochę inicjatywy, to na
bank byś ją wyrwał.
- Daj spokój –
skrzywił się Damian – ja już naprawdę nie chcę szukać kolejnej panienki,
szukającej przygód z którą można się tylko i wyłącznie pieprzyć.
- Ale ja z chęcią bym
skorzystał – wtrącił Zbyszek – nie mam nic przeciwko przygodom, zwłaszcza
erotycznym.
- Czy my naprawdę
umiemy rozmawiać tylko o jednym – westchnął Damian.
- Przeciętny facet co
trzy minuty myśli o seksie – oznajmił lekarz – jest nas trzech, jeżeli każdy
raz na trzy minuty pomyśli o bzykaniu, wychodzi na to, że wspólnie myślimy o
seksie raz sześćdziesiąt sekund. No chyba, że ktoś się wyłamuje – popatrzył
znacząco na Damiana – no jak to wygląda u ciebie?
- Ostatnio dobry seks
postrzegam nieco inaczej niż do tej pory – stwierdził Damian – wiecie na co
miałbym ochotę?
- Nie wiem czy chcę
wiedzieć – mruknął Zbyszek.
- Tylko mi nie mów,
że na faceta – skrzywił się Zawadzki.
- A co? Boisz się o
swoje „dziewictwo” – parsknął z przekąsem Damian – chodzi mi o to, że chodź raz
chciałbym to zrobić z uczuciem, nie „pieprzyć się”, tylko „kochać” z kobietą.
- Przecież to
dokładnie to samo – stwierdził Zbyszek – innymi słowy chcesz pieprzyć kobietę w
sposób poetycko intelektualny.
- Nie zupełnie –
oznajmił Damian – widzisz, „pieprzysz” kobietę w celu zaspokojenia popędu
seksualnego, naturalnej potrzeby wyładowania podniecenia, to bardziej czynność
natury fizjologicznej, natomiast chciałbym w końcu wznieść się na wyższy poziom
świadomości, kochać się z dziewczyną, poczuć więź emocjonalną. Dokonać tego
można tylko i wyłącznie z kobietą bliską sercu, która żywi do ciebie te same
uczucia, co ty do niej. Wtedy nie myślisz o własnych potrzebach, ale pragniesz
dać kobiecie rozkosz i jeżeli to ci się uda, jesteś szczęśliwy.
- Nie wiem czy dobrze
cię zrozumiałem – Piotrek wysączył resztkę piwa ze szklanki – ale dla mnie
zabrzmiało to tak, jakbyś porównał wyruchanie panienki, do walenia konia.
Szczerze mówiąc, wolę żeby ulżyła mi panienka niż własna dłoń.
- Nie to miałem na
myśli – Damian także wykończył trunek – chodzi mi o to, że seks z niewłaściwą
partnerkom nie daje pełni satysfakcji. Brak w nim intensywnych przeżyć natury
duchowej.
- Czyli Piotrek ma
rację – parsknął Zbyszek – porównujesz walenie konia do niewłaściwej partnerki.
W końcu ręka też cię nie może w pełni zaspokoić, bo jest tylko środkiem
zastępczym. Ale nie do tego została wymyślona, by robić sobie dobrze, więc
właściwą partnerką nie jest.
- Ta, jakby dłoń
miała służyć do walenia gruchy – stwierdził lekarz – to zamiast jednego kciuka
mieli byśmy po cztery, dla równowagi.
- Ta – roześmiał się
Damian – idźcie se do kibla wypróbować dłonie mądrale, jak już sobie ulżycie to
może krew zacznie dopływać nieco wyżej niż tylko do pasa i znowu zaczniecie
myśleć, używając mózgów. Zupełnie nie zrozumieliście, o czym mówiłem. Ja się
wywnętrzam, opisuję swoje pragnienia, uczucia, a wy tu pieprzycie o „waleniu
konia”. Chciałem wam tylko wyjaśnić, że szukam po prostu nowych doznań
erotycznych, i że nie da się ich przeżyć z pierwszą lepszą dziewczyną. To czego
pragnę może mi dać jedna jedyna, wyjątkowa kobieta, dlatego muszę taką
odnaleźć.
- Naprawdę musiałeś
mocno rypnąć się w „banię” – stwierdził Poniedzielski – bo całkiem ci się
klepki poprzestawiały.
- Kasia to nie jest
byle kto – parsknął Piotrek – jest śliczniutka, wolna i zdesperowana… Wiecie co
mam na myśli – znacząco mrugnął.
- Widzisz, że z nim
nie ma o czym gadać – powiedział Zbyszek – ale ja z chęcią posłużę dziewczynie
pomocą – uśmiechnął się szelmowsko.
- Jasne „Zbyniu”
chociaż ty jesteś na tyle mądry, żeby skorzystać z okazji. Puszczę ci jej numer
SMS-em – parsknął Piotrek i zwrócił się do Damiana – a ty co zamierzasz robić?
Nie ruchać się już do końca życia?
- Nie, muszę po
prostu odnaleźć moją kobietę idealną. Tę która jest mi przeznaczona.
- To piękne –
stwierdził Zbyszek – romantyczne, szalone i… nie wykonalne. O ile wiem dotąd
szło ci marnie. Jak więc chcesz tego dokonać?
- Przestańcie już
pierdolić – Piotrek wstał z ławki – nie chce już mi się was słuchać. Idę –
ziewną – na razie.
Podał rękę kolegom i
lekko chwiejnym krokiem ruszył w stronę wyjścia. Przyjaciele odprowadzili go
wzrokiem.
- No to jak chcesz ją
znaleźć? – Ponowił pytanie Zbyszek.
- Nie wiem – Damian
wzruszył ramionami – jeżeli jakaś kobieta jest mi przeznaczona, to być może
pisane nam będzie się spotkać. Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć, po prosu
czuję, ze muszę coś zrobić i tyle.
- Sądzisz, że się
uda? Wiesz ile samotnych ludzi żyje na tym świecie? Wolą gonić jakieś marzenia,
zamiast po prostu związać się z pierwszą napotkaną osobą, która im się spodoba.
Nie boisz się tego, że w końcu skończysz jako zgryźliwy, samotny tetryk?
- Czas
pokarze – Damian wzruszył ramionami.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz