wtorek, 19 maja 2015

Jak  to jest naprawdę?
Podobieństwa do postaci i zdarzeń są czysto przypadkowe…
Jako, że mój zawodnik odpadł już w przedbiegach z wyścigu, uznałem, że mogę sobie teraz zasiąść spokojnie przed telewizorkiem i patrzeć, jak inni się pocą, chcąc pozyskać mój… Powiedzmy, że zdobyć kibica ;)
Powiem tak… Jeszcze niedawno zakładałem, że wyścig w cuglach wygra, umówmy się nazywać go „Obrońca tytułu”.
W końcu w odczuciach ludzkich „znane zło” zawsze jest lepsze od nieznanego…
I tu się stała rzecz nieoczekiwana: Ot, stary mistrz został „wygwizdany”, zresztą, ku ogromnemu zaskoczeniu tych tak zwanych bezstronnych obserwatorów TV…
W tym momencie do akcji wkroczyli ludzie… nazwijmy ich od dopingu, usilnie zaklinający rzeczywistość po to, żeby zmusić „fotokomórki” do wykazania, że te sprawdzone urządzenia jednak się mylą.  
Ot takie mi się nawinęły porównania do toczącej się kampanii wyborczej.
W tej pojawia się coś dziwnego, mianowicie gdzieś pod skórą, czuję, że przekazy telewizyjne mają się jak „pięść do nosa” do tego co rejestrują moje zmysły. Dlaczego tak się dzieje?
Postanowiłem przeprowadzić małe śledztwo, dotyczące manipulacji w środkach przekazu. O to co znalazłem:


To tylko tak tytułem wstępu… a tu jeden z poważniejszych materiałów:


a jeżeli komuś się wydaje, że to tylko nasz polski problem, to się grubo myli:


Tak więc, mówiąc w skrócie o każdej szklance z wodą, można powiedzieć, że jest do połowy pełna, bądź od połowy pusta.
I tak to się jakoś kręci…
P.S.
Na zakończenie: jeszcze jeden, chyba najstarszy środek nacisku i manipulacji…



Serio… Wiecie ile ślubów by się nie odbyło, gdyby nie to? Ile osób, by zrezygnowało z udowodnienia, że da się latać jak supermen skacząc z okna, a jeden kretyn nie zdecydowałby się sprawdzać, czy faktycznie włożona w pysk żarówka w drugą stronę nie wyjdzie… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz