Jak to jest naprawdę?
Podobieństwa
do postaci i zdarzeń są czysto przypadkowe…
Jako,
że mój zawodnik odpadł już w przedbiegach z wyścigu, uznałem, że mogę sobie
teraz zasiąść spokojnie przed telewizorkiem i patrzeć, jak inni się pocą, chcąc
pozyskać mój… Powiedzmy, że zdobyć kibica ;)
Powiem
tak… Jeszcze niedawno zakładałem, że wyścig w cuglach wygra, umówmy się nazywać
go „Obrońca tytułu”.
I
tu się stała rzecz nieoczekiwana: Ot, stary mistrz został „wygwizdany”,
zresztą, ku ogromnemu zaskoczeniu tych tak zwanych bezstronnych obserwatorów TV…
W
tym momencie do akcji wkroczyli ludzie… nazwijmy ich od dopingu, usilnie
zaklinający rzeczywistość po to, żeby zmusić „fotokomórki” do wykazania, że te
sprawdzone urządzenia jednak się mylą.
Ot
takie mi się nawinęły porównania do toczącej się kampanii wyborczej.
W
tej pojawia się coś dziwnego, mianowicie gdzieś pod skórą, czuję, że przekazy
telewizyjne mają się jak „pięść do nosa” do tego co rejestrują moje zmysły. Dlaczego
tak się dzieje?
Postanowiłem
przeprowadzić małe śledztwo, dotyczące manipulacji w środkach przekazu. O to co
znalazłem:
To
tylko tak tytułem wstępu… a tu jeden z poważniejszych materiałów:
a
jeżeli komuś się wydaje, że to tylko nasz polski problem, to się grubo myli:
Tak
więc, mówiąc w skrócie o każdej szklance z wodą, można powiedzieć, że jest do
połowy pełna, bądź od połowy pusta.
I
tak to się jakoś kręci…
P.S.
Na
zakończenie: jeszcze jeden, chyba najstarszy środek nacisku i manipulacji…
Serio…
Wiecie ile ślubów by się nie odbyło, gdyby nie to? Ile osób, by zrezygnowało z
udowodnienia, że da się latać jak supermen skacząc z okna, a jeden kretyn nie zdecydowałby
się sprawdzać, czy faktycznie włożona w pysk żarówka w drugą stronę nie wyjdzie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz