Minęło parę dni, Damian wrócił do pracy,
koleżanki i koledzy zorganizowali mu huczne powitanie, mała impreza biurowa
skończyła się o trzeciej nad ranem. W efekcie mężczyzna potrzebował jeszcze
jednego dnia na „rekonwalescencję”. Później już była tylko praca, nowe
projekty, które mu zlecono pochłaniały większość jego czasu, to też nie miał go
zbyt wiele na zajmowanie się poszukiwaniami swojej wyśnionej partnerki.
Wspomnienia ze śpiączki niemal zupełnie zostały zepchnięte na drugi plan,
doszedł w końcu do wniosku, że wszystko, co pamiętał z wyspy było tylko i
wyłącznie snem, pięknym, niezwykłym, niesamowicie realistycznym, ale niestety
jedynie sennym pragnieniem.
Czasem, kiedy
kładł się spać, tuż przed zaśnięciem myślał o dziewczynie z plaży, pragnął tego,
by była ona realna. Chciał ją jeszcze raz ujrzeć i łudził się nadzieją, że może
ją spotka we śnie. Myśl ta sprawiała, że łatwiej było mu za-snąć.
Wreszcie pewnej
nocy jego marzenie się ziściło. Ocknął się będąc na plaży, stał przodem do
morza obserwował fale. rozejrzał się wokół, to była „jego”, a może raczej „ich”
wyspa, rozpoznawał drzewa krzaki, palmy, sterczące przy wydmie. Wszystko
wyglądało niemal tak samo, jednak coś się zmieniło, zupełnie, jakby patrzył
przez przyciemnione, lekko rozmyte szkła okularów przeciw-słonecznych.
Ruszył pędem, ku
obozowisku, które zbudowali podczas ostatniego pobytu. Wpadł zdyszany na
polanę, wszystko było dokładnie tak, jak wówczas, kiedy opuszczał rajską wyspę.
Rozpalone ognisko, na palenisku obłożonym kamieniami wciąż iskrzyło na
dopalającym się drewnie, w trawie poniewierała się opróżniona butelka rumu.
- Jesteś tu –
usłyszał znajomy głos – czy tylko mi się przewidziałeś?
Obejrzał się
gwałtownie, dziewczyna stała tuż za nim, miała na sobie ten sam niebieski
kostium, w którym widział ją poprzednio.
- Jestem –
odpowiedział, podszedł do niej i wziął w ramiona – ty jesteś prawdziwa –
wyszeptał.
- Tak jak
najbardziej – uśmiechnęła się, delikatnie przeczesała palcami jego włosy – to miejsce
jest jedynie snem. zbudowaliśmy tę wyspę w naszej wyobraźni. Stworzyliśmy tę
krainę fantazji razem, we dwoje dla tego, że jesteśmy ludźmi, prawdziwymi z
krwi i kości.
Damian pocałował
ją, kobieta odwzajemniła pocałunek. Usiedli na piasku.
- Wiem że śpię –
powiedział – nie chcę się znowu przebudzić.
- Ja też tego
nie chcę – popatrzyła mu w oczy – ale nic na to nie poradzimy.
- Czy możemy być
razem – zapytał – w realnym świecie?
- O niczym innym
nie marzę – opuściła powieki – zawsze po przebudzeniu sprawdzam, czy
przypadkiem nie ma cię przy mnie. Wciąż poszukuję ciebie, i nie gaśnie we mnie
nadzieja, że w końcu cię odnajdę.
- Ja też będę
szukał – powiedział gładząc dłonią jej policzek – nie spocznę, póki nie
spotkamy się twarzą w twarz. Przysięgam.
Mężczyzna
odgarnął włosy z ramienia kobiety i pocałował delikatnie jej szyję.
- Powiedz jak
się nazywasz – wyszeptał na ucho – będzie nam łatwiej znając swoje imiona.
- Mam na imię –
uśmiechnęła się.
Damian widział
jeszcze jak dziewczyna wypowiada słowa, lecz już ich nie usłyszał, zamiast jej
aksamitnego głosu w jego uszach rozbrzmiewał natrętny dźwięk budzika, wiedział
co się dzieje, przyszedł czas wstawać. Desperacko próbował odczytać z ruchu
warg to co mówiła do niego dziewczyna, ale na nic to się zdało.
Otworzył oczy,
był w swoim mieszkaniu, budzik wciąż hałasował nieznośnie, za oknem słońce już
raźno grzało, z zewnątrz dochodziły dźwięki rozbudzonego miasta. Mężczyzną
podniósł się z łóżka, złapał budzik i z wściekłością cisnął nim o podłogę.
Zegarek rozleciał się na kawałki, jego sygnał powoli ustał. Usiadł na brzegu
posłania i skrył twarz w dłoniach.
- Kurwa –
warknął – minuta dłużej by wystarczyła. Jedna pieprzona mi-nuta.
Zerwał się z
łóżka, przez dziesięć minut krążył nerwowo po pokoju, myśląc o tym, co mu się
przyśniło. W końcu zaczął szykować się do pracy. Nie mógł przestać o niej
marzyć. W jego świadomości zakiełkowała myśl, że być może to coś więcej niż
sen. Mimo, że wszelkie, logiczne przesłanki przeczyły temu, by można było
nawiązać telepatyczny kontakt z drugą osobą poprzez senne marzenia i tak był
przekonany, że rozmawiał z tą dziewczyną naprawdę.
Tego dnia w
biurze nie był w stanie skoncentrować się na pracy. Siedział przy swoim biurku,
przed włączonym komputerem i rozłożonymi projektami. Ciągle wodził zamyślonym
wzrokiem po otoczeniu, zerkając co chwila w okno.
- Coś ty taki
rozkojarzony – powiedział Zbyszek – już od godziny gapisz się tępo w to okno.
Damian podniósł
głowę, jego przyjaciel stał przed biurkiem i popijał kawę. Zbyszek zerknął
przez ramię kolegi na biały zwitek papieru, który jego przyjaciel skrzętnie
ukrywał pod dłonią.
- Co ty tam
bazgrolisz – zapytał.
Damian odruchowo
zakrył rękoma kartkę na której cały ranek odtwarzał ołówkiem twarz kobiety ze
snu.
- Pokaż –
wyszczerzył zęby Zbyszek – no co tam masz?
Damian odsłonił
rysunek, to był portret, odtworzony w najdrobniejszych szczegółach wizerunek
nieznajomej, wykonany z uczuciem i dbałością o każdy detal. Delikatnie
pociągnięta kreska, odwzorowywała każdy szczegół anatomiczny twarzy,
mistrzowskie cieniowanie, sprawiało, że jej oczy, czarne, błyszczące, nos, usta
wyglądały ja żywe.
- To ona –
powiedział.
- Ona? – Zdziwił
się Zbyszek, dopiero po chwili załapał, kogo uwiecznił jego kolega – a, ONA…
- Dzisiaj znowu
ją widziałem.
- Gdzie?
- Potrzebny mi
będzie nowy budzik…
- A, rozumiem.
- To znowu tylko
sen, ale był dziwny, niezwykły – powiedział Damian bawiąc się ołówkiem –
wszystko wokół było bajkowe, nierealne, tylko ona wy-dawała się być prawdziwa.
Rozmawialiśmy, nie tak, jak we śnie, kiedy myśli się rwą słowa stają się bez
sensu. Rozmawiałem z nią tak, jak teraz rozmawiam z tobą.
- To ciekawe –
skrzywił się Zbyszek – chore, nienormalne, głupie, mimo to niesamowite i
pociągające. Chciałbym tak umieć rozmawiać z kobietami przez sen.
- Słuchaj –
Damian złapał kolegę za rękę – wiem jak to wygląda, że rozum, logika mówi coś
zupełnie innego. Jednak intuicja mi podpowiada, że ona jest prawdziwa.
- Zastanów się
dobrze – Zbyszek zniżył głos – czy to rzeczywiście intuicja, czy tylko
podświadome pragnienie – popatrzył na projekty, nad którymi tego dnia pracował
Damian – wiesz co? Widzę, że dzisiaj i tak nic nie zrobisz. Mam do wysłania
paczkę. Klient czeka na ważne dokumenty do podpisania. Zrobisz tak: Za pół godziny się zmyjesz z biura, tak by
zdążyć na ekspres do Poznania przez Konin o czternastej trzydzieści osiem.
Wyślesz paczkę do Konina na tę firmę – podał wizytówkę koledze – oddasz ją
konduktorowi i spadaj do domu. Daj znać czy poszła.
- No dobra –
Damian wzruszył ramionami – spokojnie, załatwię tę sprawę dla ciebie.
- Będę ci
wdzięczny – rzekł przyjaciel – tak to musiałbym odrywać się od swojej roboty a
wiesz jak tego nie lubię.
Zbyszek
dokończył kawę, odwrócił się na pięcie i ruszył do swojego Biurka. Damian poczekał
aż jego kolega wróci do swoich zajęć, po czym przystąpił do dalszego rysowania
portretu.
Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuń