czwartek, 16 lipca 2015

Dziewczyna marzeń - Spełnienie pragnień

Odcinek 9

- Witam państwa po przerwie – powiedziała prowadząca – dzisiaj w programie „Tacy jesteśmy” rozmawiamy o szaleństwie spowodowanym miłością. Oto nasi następni goście, Marta i Paweł poznali się w niezwykłych okolicznościach, zapraszam państwa do studia.
Rozległy się oklaski na widowni, gdzieś w tle leciała jakaś prosta i przyjemna melodyjka, do studia weszło dwoje ludzi trzymających się za rękę. Kobieta w białej sukience i fioletowej jesionce i mężczyzna w marynarce i dżinsach. Nowi goście przywitali się z prowadzącą, oraz osobami zasiadającymi na fotelach i zajęły ostatnie wolne miejsca.
- Opowiedzcie nam – rzekła Ewa – w jaki sposób się poznaliście.
- To było głupie – stwierdził Paweł – wlepiłem Marcie mandat za brak świateł.
- To nie zupełnie tak – rzuciła kobieta – Paweł często przeprowadzał kontrolę radarową w pobliżu parkingu, na którym zwykle zostawiałam auto, nie raz go widziałam, przejeżdżając tamtędy.
- Powiedz – wtrąciła Ewa – czy wówczas, kiedy go widziałaś z „suszarką”, to znaczy tym radarem przy drodze, sądziłaś, że to może być właśnie „ten”?
- Nie zwracałam na niego jakiejś szczególnej uwagi – stwierdziła Marta – dopiero kiedy mnie zatrzymał i powiedział, że wlepi mandat za brak tylnego światła, „nota bene” zbitego przez niego… ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jego robota.
- Tak przyznałem się jej dopiero później – powiedział policjant – kiedy już się spotykaliśmy.
- Jak wówczas zareagowałaś – spytała prowadząca.
- Próbowałam go przekupić – oznajmiła kobieta.
- Czym?
- No, pieniędzmi. Ale on nie chciał się zgodzić. Zaproponował mi wyjście na kawę.

- I co zrobiłaś?
- Zgodziłam się.
- Dla mnie – odezwała się kobieta z widowni – człowiek, który łamie prawo, dla swoich osobistych potrzeb to świnia. Policja ma pilnować przestrzegania porządku a nie podrywać panienki!
- Policjant też jest człowiekiem – oburzył się Paweł – i czasem musi zrobić coś dla siebie.
Gdyby spojrzenie dziennikarki mogło zabijać, starsza kobieta w pierwszym rzędzie z pewnością padłaby trupem. Ewa miała już serdecznie dosyć tej baby, ona bez przerwy obrażała wszystkich dokoła, na dobrą sprawę kiepska atmosfera na widowni wynikała z jej zachowania. Kilka osób, które z pewnością miałyby coś ciekawego do powiedzenia siedziało cicho jak mysz pod miotłą, bojąc się odezwać, by nie narazić się na krytykę ze strony starszej pani.
Dziennikarka wypatrzyła jakiegoś faceta, trzymającego w górze rękę, jak uczeń podstawówki, zgłaszający się do odpowiedzi.
- A co pan sądzi na ten temat – Ewa wybrała mężczyznę z widowni.
Przylizany okularnik w kraciastej koszuli wziął mikrofon.
- JJaaa…jaja myyyślę – wyjąkał – żeee oonn myyyyy.
- Że on ma – dopowiedziała zniecierpliwiona dziennikarka.
- Nnniieee, jaaa myyyślee – zaczął od początku mężczyzna – żee…
- No wykrztuś pan to wreszcie – parsknęła kobieta rząd wyżej – programu nie starczy na to, żebyś pan wyraził opinię!
- Niech pani da mu spokój – oburzył się ktoś z tyłu – nie widzi pani, że pan ma problemy z mówieniem.
- To niech idzie do żłóbka – parsknęła kobieta – tam uczą trudnej sztuki mówienia. A pan co? Adwokat jąkałów?
- Przynajmniej nie naśmiewam się z ludzi upośledzonych – stwierdził człowiek z góry.
- Niee, niee jjeesteeem uu… uuu… – dukał okularnik – uf. Uuupoośledzony. Wyyypraszam soobie.
- A szkoda – warknęła kobieta z dołu.
Reżyser, schował twarz w dłoniach. Nie mógł już patrzeć na to, co dzieje się w dole.
- Rany, co za baba – wycedził – ten program to „kanał”, jak można zapraszać takich ludzi.
Ewa patrzyła na dyskusję z coraz większym zażenowaniem i frustracją, kolejne osoby na widowni włączały się do kłótni rzucając niewybredne wyzwiska pod adresem ludzi nie zgadzających się z ich zdaniem.
- Przerwać realizację? – Spytał technik, przy monitorach.
- Nie rejestruj dalej – westchnął znużony reżyser – może da się coś z tego powycinać i złożyć w jakąś sensowną całość.
W końcu irytacja prowadzącej program sięgnęła zenitu.
- Zamknijcie się wreszcie do cholery – ryknęła z wściekłością.
Aż wszyscy dyskutanci zamilkli z wrażenia. Momentalnie w studiu zapanowała cisza. Ewa odczekała jeszcze chwilę, aż ludzie na widowni zajmą swoje miejsca, następnie uśmiechnęła się i niezwykle miłym ciepłym tonem powiedziała:
- Czy ktoś z państwa ma w ogóle do powiedzenia coś, związanego z tematem programu?
- Ja mam – odezwał się mężczyzna w ciemnych okularach i baysbolówce, w ostatnim rzędzie.
Na pierwszy rzut oka, widać było, że specjalnie się maskował, mówił ochrypłym zmienionym głosem, siedział z tyłu, kryjąc się za plecami ludzi najwidoczniej nie chciał być rozpoznany. Dziennikarka zastanawiała się przez chwilę, czy przypadkiem jego wypowiedź nie będzie kolejną „miną”, podłożoną pod program. W końcu uznała, że tej audycji i tak już nic nie zaszkodzi.
- Proszę podać panu mikrofon – powiedziała.
Mężczyzna wziął urządzenie.
- O ile dobrze pamiętam – powiedział – tematem dzisiejszego programu jest zaślepienie miłością. Dobrze znam to uczucie, sprawia ono, że często nie dostrzegamy rzeczy oczywistych. Jestem tego najlepszym przykładem, goniąc za marzeniem, kobietą idealną, nie zorientowałem się kiedy ją odnalazłem. Codziennie dostajemy znaki, często jednak nie potrafimy ich odczytać.
W sposobie mówienia mężczyzny, układania zdań było coś znajomego, charakterystycznego. Ewa doskonale znała osobę, która przed chwilą się wypowiadała.
- Damian – zapytała niepewnie – to ty? Co ty tu robisz?
Zamaskowany człowiek popatrzył w bok, na Ilonę stojącą przy kamerze.
- Ty mu powiedziałaś – parsknęła prowadząca – zdrajczyni – rzuciła z wyrzutem.
- Zmusił mnie siłą.
Redaktor naczelna „Rity” uśmiechnęła się i puściła oko do przyjaciółki.
Mężczyzna westchnął ściągnął czapkę i okulary, podniósł się z miejsca.
- Witaj Ewo – powiedział – byłem głupi, że tego nie dostrzegłem wcześniej.
- Wyłączam nagrywanie – mruknął technik – zaraz będzie tu niezła chryja.
- Ani mi się waż – rzekł reżyser – w końcu zaczyna być interesująco…
- Poszukując ideału, zaślepiony niesamowitą wizją ze snu – ciągnął Damian – nie zorientowałem się, że znalazłem już tę, której szukałem. Ty nią jesteś Ewo, jesteś moim marzeniem, doskonalszym, niż mógłbym sobie wyśnić.
Ruszył w dół po schodach ku scenie.
- Czego ty chcesz – powiedziała dziennikarka – jak myślisz co zrobię?
- Nie wiem – wzruszył ramionami – wiem za to, co chciałbym byś zrobiła. Chcę być z tobą i wiem, że ty też tego pragniesz.
- To nie takie proste – westchnęła – czy ty zawsze postępujesz zgodnie ze swymi uczuciami?
- Raz tego nie zrobiłem – spuścił oczy w podłogę – i bardzo tego żałuję, bo nieświadomie skrzywdziłem osobę, którą kocham. Czy mi wybaczysz?
- Daj mu szansę kochana – powiedziała kobieta w pierwszym rzędzie – przyznał się do błędu i wyraża skruchę.
- Jeżeli cię zdradził skarbie – powiedziała inna pani w drugim końcu sali – to nie zawracaj sobie nim głowy jest wielu innych mężczyzn.
- A kto powiedział, że „zdradził” – wtrącił się facet z dołu – on stwierdził, że ją „zawiódł”, to nie to samo.
- A co ci serce podpowiada – powiedziała Marta – postępuj zgodnie z nim, jeżeli go kochasz, to nie pozwól mu odejść z powodu urażonej dumy. Na tym polega związek dwojga ludzi, trzeba umieć sobie wybaczać drobne grzeszki. Jeżeli odtrącisz go w złości możesz potem żałować do końca życia.
Damian wyskoczył z za bandy, odgradzającej publiczność, podszedł do Ewy objął ją czule, popatrzył jej w oczy.
- Nie lubisz, robić z siebie „głupka” na oczach innych – powiedziała dziennikarka – tu jest cała masa ludzi, którzy nie będą twojego zachowania uważać za normalne.
- Czasem warto – wyszeptał – największe szaleństwo może okazać się najmądrzejszą rzeczą jaką się zrobiło. Raz pozwoliłem ci odejść, nie chcę popełnić znowu tego błędu.
- A twoja kobieta ze snu?
- Do niej nie czuję tego, co do ciebie. Tamta miłość mi się tylko przyśniła, ciebie pokochałem naprawdę – padł na kolana i objął ją w pasie – błagam, daj mi szansę.
- Damian – westchnęła, rozglądając się z zażenowaniem po twarzach gości w studiu.
Dziewczyna ujęła jego ręce i nakazała wstać. On podniósł się, objęła go czule, przytuliła się do mężczyzny.
- Wiedziałam, że jesteś dla mnie stworzony, od momentu, kiedy ciebie poznałam – szepnęła – chcę być z tobą, ale czy ten związek ma szansę trwać?
- Wierzę w to z całego serca.
Damian przylgnął do Ewy, przytuleni do siebie namiętnie się pocałowali.
- Patrzą na nas – szepnęła mu na ucho.
Mężczyzna rozejrzał się po twarzach ludzi, zasiadających na widowni wszyscy siedzieli z wypiekami, i wybałuszonymi oczyma, obserwując to, co działo się przy scenie. Kamery także były skierowane na nich.
- A niech sobie patrzą – wyszeptał – obchodzi cię to?
- Nie – pokręciła głową Ewa uśmiechając się zalotnie – ani trochę.
   Znowu przylgnęli do siebie obdarzając wzajemnie długim namiętnym pocałunkiem. Nie zwracali uwagi, na nic, kamery, widownię, gości. Byli w końcu razem, prawdziwie szczęśliwi, naprawdę zakochani. Liczyli się tylko oni, i nic po za tym. W końcu obydwoje dowiedzieli się, czego tak naprawdę pragną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz