Odcinek 1
Przez cały
następny dzień Damian siedział jak na szpilkach, nie mogąc skupić się na pracy,
mimo, że oficjalnie nie wierzył w to, że nieznajoma, która wysłała SMS-a może
być jego wyśnioną partnerką, podświadomie liczył na to.
O piątej wypadł
z biura jak z procy i pognał do domu. Nie zjadł kolacji, przez zaciśnięte z
emocji gardło nie był w stanie dużo przełknąć. Wykąpał się, założył swój
ulubiony czarny garnitur w paski, uznał, że koszula i krawat będą zbyt
krępujące, idealnym dopełnieniem stroju okazał się szary, obcisły golf. Ubrał
się i wyruszył na spotkanie.
W knajpie jak
zwykle ruch był niewielki, Damian zamówił drinka i zajął swój ulubiony stolik,
serce podskakiwało mu niemal do samego gardła, ilekroć zgrzytnęły drzwi
wejściowe. Przyglądał się każdej dziewczynie wchodzącej do lokalu, z reguły
były to twarze, które już wcześniej widział. Z nieznajomą umówił się w taki
sposób, że kiedy ona dotrze już na miejsce to puści mu SMS-a, bądź zadzwoni.
Tak więc pilnie czekał, aż jego telefon się odezwie. Rozglądał się także po
pomieszczeniu, czy przypadkiem ktoś z jego znajomych nie siedzi gdzieś na sali
i nie obserwuje go ukradkiem.
Liczył się z tym, że to może być kolejny głupi kawał Piotrka, bądź Zbyszka, nie pierwszy z resztą. Doskonale pamiętał jak kilka lat wcześniej umówili dwóch mężczyzn za pośrednictwem Internetu w kawiarni, na randkę. Wymyślili wówczas login: „chetna 37” wkleili zdjęcia jakiejś skąpo odzianej dziewczyny i namówili facetów, by się z nią spotkali, oczywiście nie omieszkali sprawdzić wówczas, czy ich eksperyment się powiódł. Tym razem jego przyjaciół nie było widać w pobliżu, przyjął to za dobry znak.
Liczył się z tym, że to może być kolejny głupi kawał Piotrka, bądź Zbyszka, nie pierwszy z resztą. Doskonale pamiętał jak kilka lat wcześniej umówili dwóch mężczyzn za pośrednictwem Internetu w kawiarni, na randkę. Wymyślili wówczas login: „chetna 37” wkleili zdjęcia jakiejś skąpo odzianej dziewczyny i namówili facetów, by się z nią spotkali, oczywiście nie omieszkali sprawdzić wówczas, czy ich eksperyment się powiódł. Tym razem jego przyjaciół nie było widać w pobliżu, przyjął to za dobry znak.
W końcu
zadzwonił telefon, Damian podniósł go ze stołu, sprawdził numer, był
zastrzeżony. Odebrał:
- Halo słucham –
powiedział.
Przez chwilę
panowała cisza, w końcu mężczyzna usłyszał odchrząknięcie.
- Dzień dobry –
powiedział miły, trochę nieśmiały kobiecy głos – czy rozmawiam z osobą, która
zamieściła w prasie ogłoszenie…
- Poniekąd tak –
stwierdził.
- No więc…
jestem przy drzwiach.
Damian obejrzał
się w stronę wejścia, stała tam jakaś kobieta, z telefonem przyłożonym do ucha,
nie widział jej twarzy, bo odwrócona była do niego tyłem. Miała długie, jasne
włosy, spięte w kucyk, ubrana była w beżowy kostium, składający się z krótkiej,
dopasowanej do figury garsonki i opinającej biodra spódnicy przed kolano z
niewielkim rozcięciem na udzie, brązowe rajstopy uwydatniały zgrabne,
kształtne, opalone łydki, buty na niewysokim obcasie, dobrane pod kolor
kostiumu dopełniały jej kreację.
- Siedzę przy
drugim stoliku pod ścianą – powiedział.
Nieznajoma
odwróciła się, była to młoda kobieta o delikatnej, lekko pociągłej twarzy, dwa
cienkie kosmyki, blond włosów, pozostawione po za kucykiem, łagodnie opadały na
policzki, przenikliwe, błękitne oczy podkreślone tuszem spoglądały tajemniczo,
uwodzicielsko. Damian już gdzieś ją widział wcześniej, lecz to nie była osoba z
jego snów. Dziewczyna też go zauważyła, było za późno by się wycofać.
Kobieta podeszła
do stolika mężczyzna wstał z miejsca i szarmancko ukłonił się. Teraz już
przypomniał sobie skąd znał jej twarz, widział ją kiedyś w show telewizyjnym.
- Ewa Drazga –
Siarczyńska – przedstawiła się podając mu rękę.
- Damian
Rzemojewski – delikatnie uścisnął jej dłoń.
Usiedli do
stolika naprzeciwko siebie. Kobieta zmierzyła go wzrokiem.
- Inaczej sobie
pana wyobrażałam – stwierdziła.
- To znaczy?
- No cóż –
wydęła usta – sądziłam, że takie ogłoszenie mógł zamieścić jakiś cherlawy,
blady, i bardzo samotny facecik z rozmarzonym wzrokiem, poszukujący czegoś, co
nigdy nie miała nadejść. Pan wygląda mi raczej na kogoś, kto cieszy się
powodzeniem u kobiet.
Komplement, mile
połechtał męskie ego Damiana, nieco uśpił jego czujność. Łagodny, sympatyczny
głos kobiety wzbudzał zaufanie.
- Czego się pani
napije? – Zapytał.
- Żubrówki z
sokiem jabłkowym.
Mężczyzna, wstał
od stolika, podszedł do baru, zamówił drinka i wrócił ze szklaneczką napoju z
powrotem na miejsce.
- Więc przejdźmy
do rzeczy – powiedział Damian – nie jesteś osobą, której się spodziewałem, nie
sądzę, by w twarzy na portrecie rozpoznała pani własną. Czego więc pani chce?
- Chciałam pana
poznać – kobieta napiła się drinka – porozmawiać.
- Porozmawiać? O
czym dokładnie?
- Chcę
przeprowadzić z panem wywiad – oznajmiła – dowiedzieć się czegoś więcej o kimś,
kto zamieszcza desperackie ogłoszenia matrymonialne w prasie. Chciałabym
zrozumieć dlaczego.
- Acha, o to
chodzi – skrzywił się mężczyzna – o nową sensacyjkę dla jakiejś gazety, gdzie
ten artykuł ewentualnie by się ukazał?
- Reprezentuję
magazyn „Rita”.
- A, wiem co to
za czasopismo – stwierdził Damian – moja poprzednia dziewczyna czytywała go
namiętnie.
- Więc jak?
Zgodzi się pan na rozmowę?
Miał ochotę
odmówić, jednak perspektywa spędzenia wieczoru w towarzystwie, atrakcyjnej,
znanej i lubianej przez tysiące Polaków dziennikarki wydawała się niezwykle
kusząca. Ewa przekrzywiła głowę, uśmiechnęła się przyjaźnie i zamrugała
powiekami, wyglądała słodko, uroczo.
- Niech pomyślę.
Miał mieszane
uczucia, rozmowa z dziennikarką wydawała się nieco ryzykownym przedsięwzięciem.
Kiedyś widział fragmenty jej telewizyjnego programu. Akurat zmusiła jakiegoś
wielkiego łysego osiłka do zwierzeń na temat byłej żony, zadawała niezwykle
trafne, intymne pytania w końcu facet popłakał się jak bóbr. Ta kobieta miała
zwyczaj dopytywania się o najdrobniejsze niuanse życia swoich gości i
eksponowania ich przed swoją publicznością. Rozmowa z nią, była rodzajem
ryzykownej gry, nigdy nie było wiadomo, co z takiej dyskusji może wyniknąć,
mimo wszystko postanowił spróbować.
- Dobrze, niech
będzie. Co pani chce wiedzieć?
Wyciągnęła z
torebki dyktafon i włączyła nagrywanie.
- Dlaczego
zamieścił pan to ogłoszenie?
- To długa i skomplikowana
historia – stwierdził.
- Tym lepiej –
uśmiechnęła się Ewa.
- No dobra,
zacznę od początku. Parę miesięcy temu miałem wypadek samochodowy, moje auto
zleciało z mostu i rozbiło się o nadbrzeże. Zapadłem w śpiączkę. Kiedy byłem
nieprzytomny…
Dziennikarka
wyciągnęła z torebki notes i długopis coś zaczęła notować.
- Tak, co się
stało? – Zapytała.
- Nie umiem tego
wytłumaczyć… Znalazłem się… Jakby w innym świecie, na bezludnej wyspie. Byłem
tam tylko ja, i ona.
- Kto?
- Kobieta z
rysunku.
Ewa wyciągnęła z
torebki gazetę, w której znajdował się portret dziewczyny. Przyjrzała mu się
jeszcze raz uważnie.
- Kim ona jest?
– Spytała.
- Nie wiem –
wzruszył ramionami – pierwszy raz ją wtedy ujrzałem. Zdaję sobie sprawę z tego,
że to był sen, byłem w śpiączce, wszystko, co znajdowało się na tej wyspie było
złudzeniem, jednak ona… Sam nie wiem czy to ta kobieta była prawdziwa, czy
tylko uczucie, jakiego przy niej doznałem.
- Więc zakochał
się pan w kobiecie ze snu – stwierdziła Ewa.
- Proszę
zrozumieć – westchnął Damian – to nie takie proste, czy się zakochałem, nie
wiem. Być może po prostu tęsknię za tym, co czułem będąc w śpiączce, to znaczy
śniąc, podczas śpiączki. To teoria mojego kolegi – dodał po chwili
zastanowienia – stwierdził, że w wyobraźni stworzyłem sobie partnerkę idealną,
a kiedy byłem nieprzytomny te marzenia urzeczywistniły się w formie snu.
- Więc ta
kobieta – dziennikarka wskazała na szkic – nie istnieje.
- Tego nie
powiedziałem – pokręcił przecząco głową – parę dni temu widziałem na dworcu dziewczynę,
która wyglądała dokładnie jak ona, nie zdążyłem z nią porozmawiać, ponieważ
uciekł mi pociąg, którym jechała.
- A to pech.
- Chcę ją
odnaleźć, by porozmawiać, dowiedzieć się czegoś o niej.
- Więc dlatego
zdecydował się pan zamieścić ogłoszenie?
- Nie zupełnie
„zdecydowałem” – stwierdził Damian sącząc drinka – to było trochę inaczej,
popiliśmy sobie z kolegami i pod wpływem alkoholu… No, różne głupie pomysły
przychodzą do głowy… Jakoś tak wyszło, nawet dobrze nie pamiętam jak to było.
- Innymi słowy
„nawaliłeś się”, film ci się urwał i poszedłeś z kumplami poszaleć – oznajmiła
dziennikarka – to pominiemy czytelniczki naszego pisma nie lubią czytać o
pijakach i libacjach alkoholowych – długopis i notes znowu poszły w ruch –
napiszemy, że świadomie… zamieściłeś… to ogłoszenie, by… odnaleźć swą ukochaną
– zanotowała.
- Przecież to
bzdura, świadomie nigdy bym się na coś takiego nie zdobył.
- To nie istotny
szczegół – stwierdziła Ewa – tak, czy inaczej zrobiłeś to, dla dobra artykułu
lepiej będzie napisać, że świadomie i już.
- No dobra to
pani tekst – mruknął niepocieszony – i tak napisze pani co zechce.
- Był jakiś
odzew?
- Nie, jedynie
pani się zgłosiła. Może nawet lepiej, że nikt nie zwrócił na ten anons uwagi.
Sam nie wiem, czy nie wolałbym, aby tak pozostało.
- Dlaczego?
- Mam pewne
obawy – westchnął, popił napojem ze szklanki – jeżeli istnieje kobieta z
wyglądu przypominająca tę, którą widziałem we śnie, lecz z charakteru będzie
zupełnie inna? Albo zgłosi się cała masa wariatek, poszukujących przygody i
romansu, bądź trafię na jakąś histeryczkę, trzymającą zdechłego kota w
lodówce...
Rozmowa trwała
kilka godzin, Ewa drążyła temat do upadłego, wypytując się o wszelkie,
najdrobniejsze szczegóły, przez cały czas jej przyjazne, błyszczące oczy
świdrowały mężczyznę. Sporo pytań dotyczyło wyspy ze snu, dziennikarkę
zaskoczył niezwykle precyzyjny i drobiazgowy opis miejsca, w którym Damian
poznał tajemniczą kobietę. Przez cały czas dziewczyna przyjaźnie się
uśmiechała, kokietując subtelnie swojego rozmówcę, tak, że on mógł czuć się
przy niej bezpiecznie, zupełnie jakby rozmawiał ze starą przyjaciółką, przed
którą nie miał sekretów. Łagodny, przyjacielski, kobiecy głos działał kojąco,
uśmiech rozbrajał, przenikliwe, ogniste spojrzenie jej błękitnych oczu i
roztaczający się wokół zapach perfum powodowały lekkie rozkojarzenie.
Na zakończenie
zadała jeszcze jedno pytanie. W swoim notatniku zapisała kolejną informację.
- Jak sądzisz,
uda ci się ją odnaleźć?
- Nie wiem, to
mało prawdopodobne – stwierdził.
- Żyję taką
nadzieją – mruknęła pod nosem, zapisując zdanie w notatniku – wierzę głęboko,
że dzięki ogłoszeniu spotkamy się w końcu w prawdziwym świecie.
- Niech zgadnę –
westchnął mężczyzna – tak będzie lepiej dla dobra artykułu, słowem w pani
dziennikarstwie liczy się coś więcej niż tylko prawda i rzetelne przedstawianie
faktów.
- To, co
napisałam jest prawdą – stwierdziła redaktorka – nawet, jeżeli nie chce się pan
do niej przyznać.
- A zwiększona
ilość sprzedanych egzemplarzy pisma, po wygładzeniu kilku „niekomercyjnych”
szczegółów nie ma tu nic do rzeczy. Mam w takim razie jedną prośbę.
- Tak?
- Proszę nie
ujawniać mojego nazwiska, nie chcę by potem ludzie wytykali mnie palcami i
patrzyli jak na jakiegoś wariata.
- W porządku,
temat nie jest tak dobry jak się spodziewałam – stwierdziła beznamiętnie,
pakując notes z długopisem do torebki – nie wiem czy artykuł pójdzie. Ale,
jeżeli miałby trafić do druku chciałabym wykorzystać pana imię?
Sugestia
dziennikarki, że temat nie jest interesujący, sprawiła, że Damianowi spadł
kamień z serca. Z jednej strony poczuł lekki żal, w końcu nie każdemu może się
zdarzyć, że chcą o nim pisać gazety, ale z drugiej cieszył się w duchu, że
będzie miał święty spokój. Tak naprawdę to czego potrzebował to szczerej
rozmowy, a przed Ewą po prostu, bez skrępowania wygadał się i tyle.
- No powiedzmy,
że tak – zgodził się od niechcenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz