Odcinek 2
Zaczął się
następny tydzień szarej codzienności, czas upływał szybko w krzątaninie,
pomiędzy domem i pracą. Dni mijały monotonnie, beznamiętnie, wciąż zgodnie z
jednym, tym samym schematem. Wpierw ciężka harówka w biurze, potem powrót
zatłoczonymi ulicami Warszawy do mieszkania, by w końcu zakończyć dzień jałowym
pstrykaniem po kanałach telewizyjnych, bądź sprawdzaniem tych samych serwisów
internetowych. Jakoś nic go nie było w stanie zainteresować, komputer, radio,
czy telewizja, potencjalne źródła domowej rozrywki przestały być pociągające w
jakimkolwiek stopniu.
Była środa,
dzień zaczął się jak każdy, Damian przyjechał do pracy, naszykował poranną
porcję kawy i zasiadł do komputera. Tym razem był wcześniej niż zwykle, prócz
niego w biurze na razie zjawiła się jedynie Marta. Mężczyzna lubił ten spokój,
jaki panował w opustoszałym jeszcze lokalu, była to swoistego rodzaju cisza
przed burzą, kiedy w miejscu pracy stawi się już cały zespół zacznie się ciężka
harówka, rozlegną się dzwonki telefonów, rozmowy na tematy zawodowe i nie
tylko, bieganina od gabinetu do gabinetu, wertowanie dokumentów, składanie
projektów szukanie umów i trudne rozmowy z klientami.
Drzwi wejściowe
do lokalu otworzyły się, do biura weszła Kinga.
- Cześć –
przywitała się ze współpracownikami.
- Cześć –
odpowiedział Damian nie odrywając wzroku od monitora.
- Cześć –
krzyknęła Marta z pokoju socjalnego.
- Widzę, że już
jest nasza „gwiazda” – uśmiechnęła się Kinga i puściła oko do Damiana – czemu
nic nie powiedziałeś?
- Powiedziałem –
zdziwił się mężczyzna – o czym?
- Co się stało –
krzyknęła Marta.
Kinga położyła
na biurku Damiana świeże wydanie „Rity”.
- Nasz kolega
stał się „główną atrakcją wydania” pewnego poczytnego czasopisma – oznajmiła
kobieta – i nie pisnął ani słowa.
- Naprawdę? –
Marta wybiegła z socjalnego niczym z procy, dopadła biurka i złapała gazetę nim
Damian zdołał zareagować – pokażcie no tego.
Zaczęła wertować
strony.
- Poszukaj w
dziale „Drazgi” – oznajmiła Kinga.
Dziewczyna
szybko odnalazła właściwy artykuł.
- „Poszukiwacz
miłości w świecie fantazji” – przeczytała tytuł artykułu – „Są ludzie, którzy
znajdują swoją miłość w Internecie, inni poznają na ulicy, przystanku, czy
dyskotece Damian Rzamojewski poznał swą drugą połowę we śnie.”
- A to wredna
małpa – mruknął mężczyzna – miało być bez nazwiska.
- No proszę –
pokręciła głową Kinga – nasz kolega rozmawiał z Ewą Drazgą – Siarczyńską.
- Jest nawet
zdjęcie – stwierdziła Marta.
Damian zerwał
się z miejsca i wyrwał dziewczynie czasopismo, przyjrzał się fotografii.
Rozpoznał bar i siebie, przy stoliku, nie wiedział kiedy dziennikarka zdążyła
zrobić tę fotkę. W dole strony znajdował się anons, jaki jego koledzy
zamieścili w dzienniku, parę dni wczesniej.
- Zawsze możesz
się pocieszać, że dobrze wyszedłeś – stwierdziła Kinga zerkając mu przez ramię
na fotografię.
Praca tego dnia
była istną gehenną, wszyscy w biurze przeczytali artykuł Ewy Drazgi –
Siarczyńskiej tak więc po kilkudniowym spokoju, perypetie miłosne Damiana znów
znalazły się na ustach jego współpracowników. Przez chwilę łudził się, że
publikacja w „Ricie” przejdzie mimo wszystko bez większego echa. Jego nadzieje
prysły jeszcze przed południem, w czasie przerwy na kawę telefon zadzwonił po
raz pierwszy. Mężczyzna odczytał na ekranie nieznany numer, po czym odebrał.
Jakaś kobieta rozpoznała siebie na szkicu. Później podobnych rozmów Damian
odbył jeszcze kilka. Chcąc nie chcąc odbierał każdy telefon, mimo wszystko
podświadomie wciąż wierzył, że ONA będzie jedną z tych, które do niego
zadzwonią.
- Z tego wniosek
– stwierdziła Patrycja – że pomysł mieliście dobry z tym ogłoszeniem, tylko
uderzyliście z nim do niewłaściwej redakcji.
- Z tego
wniosek, że zamiast zadawać się z tymi baranami powinienem ich powystrzelać –
mruknął poirytowany Damian – ładnie mnie załatwiliście – powiedział z wyrzutem
do Zbyszka.
- To nie tylko
nasza wina – bronił się mężczyzna – one też dołożyły swoje – wymownie popatrzył
na Martę.
- My? A co
takiego zrobiłyśmy?
- „Musisz się z
nią spotkać” – niezgrabnie i z przekąsem naśladował głos dziewczyny – „jeżeli
tego nie zrobisz, będziesz żałował do końca życia”, pamiętacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz