W prawdzie sezon
rowerowy w pełni i pewnie większość cyklistów swoje jednoślady ma już dawno
przygotowane do jazdy, ale mimo to postanowiłem powiedzieć kilka słów na temat…
Pierwsza podstawowa
rzecz:
Utrzymuj w dobrym
stanie układ jezdny.
Łańcuch powinien być
nasmarowany a tryby w miarę czyste. (Ziarenka piasku przyśpieszają ścieranie
metalu.)
Wcale nie trzeba
inwestować w drogie tłuszcze rowerowe.. Do smarowania można użyć preparatów w
sprayu (WD-40), oliwy do maszyn precyzyjnych, czy smaru grafitowego. Ważne,
żeby nadmiar środka poślizgowego… hm… dwuznacznie zabrzmiało… No to może tak:
nadmiar „smarowidła” należy zetrzeć szmatką, tak by nic nie skapywało z roweru
i żeby przyklejało się do łańcucha jak najmniej brudu.
Koła:
O zachowaniu w czystości
opon nie będę wspominał. ( Każdy, kto choć raz jeździł po błocie bez błotników
wie o czym mowa…)
Istotną sprawą dla
swobody, wygody i szybkości jazdy jest ciśnienie w oponach. W zależności od
tego, po jakim terenie mamy zamiar jeździć pompujemy dętki od 2.5 do 4
atmosfer. Do jazdy w terenie (lasy łąki pola) dobrze, kiedy opony jednak
amortyzują nierówności. Wówczas proponuję ciśnienie w dolnej części przedziału.
Jeżeli mamy zamiar jeździć po asfalcie, tudzież kostce brukowej, wówczas warto
mieć koła lepiej nabite. A to przełoży się na szybkość i ekonomię jazdy.
Hamulce:
W przypadku tarczowych,
prócz standardowej regulacji, należy czuwać nad poziomem płynu hamulcowego.
Jeżeli Twoje „tarczówki”
są elementem rodem z „makro cashu” czyli znajdują się przy tanim rowerze z
marketu i nie posiadają zbiorniczka na płyn hamulcowy, to je wymień. Najtańszą
alternatywą są stare dobre V-brake
Hamulce szczękowe
zapewniają właściwą siłę hamowania, zadbać jedynie należy, o właściwe ustawienie
klocków ( tak, by całą powierzchnią dotykały obręczy i nie tarły o oponę).
To na tyle, jeżeli
chodzi o rower.
Szerokiej drogi i gumowych słupów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz