poniedziałek, 15 czerwca 2015

Dziewczyna marzeń - W świecie mediów

Odcinek 1

Przez cały następny dzień Damian siedział jak na szpilkach, nie mogąc skupić się na pracy, mimo, że oficjalnie nie wierzył w to, że nieznajoma, która wysłała SMS-a może być jego wyśnioną partnerką, podświadomie liczył na to.
O piątej wypadł z biura jak z procy i pognał do domu. Nie zjadł kolacji, przez zaciśnięte z emocji gardło nie był w stanie dużo przełknąć. Wykąpał się, założył swój ulubiony czarny garnitur w paski, uznał, że koszula i krawat będą zbyt krępujące, idealnym dopełnieniem stroju okazał się szary, obcisły golf. Ubrał się i wyruszył na spotkanie.
W knajpie jak zwykle ruch był niewielki, Damian zamówił drinka i zajął swój ulubiony stolik, serce podskakiwało mu niemal do samego gardła, ilekroć zgrzytnęły drzwi wejściowe. Przyglądał się każdej dziewczynie wchodzącej do lokalu, z reguły były to twarze, które już wcześniej widział. Z nieznajomą umówił się w taki sposób, że kiedy ona dotrze już na miejsce to puści mu SMS-a, bądź zadzwoni. Tak więc pilnie czekał, aż jego telefon się odezwie. Rozglądał się także po pomieszczeniu, czy przypadkiem ktoś z jego znajomych nie siedzi gdzieś na sali i nie obserwuje go ukradkiem.
  Liczył się z tym, że to może być kolejny głupi kawał Piotrka, bądź Zbyszka, nie pierwszy z resztą. Doskonale pamiętał jak kilka lat wcześniej umówili dwóch mężczyzn za pośrednictwem Internetu w kawiarni, na randkę. Wymyślili wówczas login: „chetna 37” wkleili zdjęcia jakiejś skąpo odzianej dziewczyny i namówili facetów, by się z nią spotkali, oczywiście nie omieszkali sprawdzić wówczas, czy ich eksperyment się powiódł. Tym razem jego przyjaciół nie było widać w pobliżu, przyjął to za dobry znak.
W końcu zadzwonił telefon, Damian podniósł go ze stołu, sprawdził numer, był zastrzeżony. Odebrał:
- Halo słucham – powiedział.
Przez chwilę panowała cisza, w końcu mężczyzna usłyszał odchrząknięcie.
- Dzień dobry – powiedział miły, trochę nieśmiały kobiecy głos – czy rozmawiam z osobą, która zamieściła w prasie ogłoszenie…
- Poniekąd tak – stwierdził.
- No więc… jestem przy drzwiach.
Damian obejrzał się w stronę wejścia, stała tam jakaś kobieta, z telefonem przyłożonym do ucha, nie widział jej twarzy, bo odwrócona była do niego tyłem. Miała długie, jasne włosy, spięte w kucyk, ubrana była w beżowy kostium, składający się z krótkiej, dopasowanej do figury garsonki i opinającej biodra spódnicy przed kolano z niewielkim rozcięciem na udzie, brązowe rajstopy uwydatniały zgrabne, kształtne, opalone łydki, buty na niewysokim obcasie, dobrane pod kolor kostiumu dopełniały jej kreację.
- Siedzę przy drugim stoliku pod ścianą – powiedział.
Nieznajoma odwróciła się, była to młoda kobieta o delikatnej, lekko pociągłej twarzy, dwa cienkie kosmyki, blond włosów, pozostawione po za kucykiem, łagodnie opadały na policzki, przenikliwe, błękitne oczy podkreślone tuszem spoglądały tajemniczo, uwodzicielsko. Damian już gdzieś ją widział wcześniej, lecz to nie była osoba z jego snów. Dziewczyna też go zauważyła, było za późno by się wycofać.
Kobieta podeszła do stolika mężczyzna wstał z miejsca i szarmancko ukłonił się. Teraz już przypomniał sobie skąd znał jej twarz, widział ją kiedyś w show telewizyjnym.
- Ewa Drazga – Siarczyńska – przedstawiła się podając mu rękę.
- Damian Rzemojewski – delikatnie uścisnął jej dłoń.
Usiedli do stolika naprzeciwko siebie. Kobieta zmierzyła go wzrokiem.
- Inaczej sobie pana wyobrażałam – stwierdziła.
- To znaczy?
- No cóż – wydęła usta – sądziłam, że takie ogłoszenie mógł zamieścić jakiś cherlawy, blady, i bardzo samotny facecik z rozmarzonym wzrokiem, poszukujący czegoś, co nigdy nie miała nadejść. Pan wygląda mi raczej na kogoś, kto cieszy się powodzeniem u kobiet.
Komplement, mile połechtał męskie ego Damiana, nieco uśpił jego czujność. Łagodny, sympatyczny głos kobiety wzbudzał zaufanie.
- Czego się pani napije? – Zapytał.
- Żubrówki z sokiem jabłkowym.
Mężczyzna, wstał od stolika, podszedł do baru, zamówił drinka i wrócił ze szklaneczką napoju z powrotem na miejsce.
- Więc przejdźmy do rzeczy – powiedział Damian – nie jesteś osobą, której się spodziewałem, nie sądzę, by w twarzy na portrecie rozpoznała pani własną. Czego więc pani chce?
- Chciałam pana poznać – kobieta napiła się drinka – porozmawiać.
- Porozmawiać? O czym dokładnie?
- Chcę przeprowadzić z panem wywiad – oznajmiła – dowiedzieć się czegoś więcej o kimś, kto zamieszcza desperackie ogłoszenia matrymonialne w prasie. Chciałabym zrozumieć dlaczego.
- Acha, o to chodzi – skrzywił się mężczyzna – o nową sensacyjkę dla jakiejś gazety, gdzie ten artykuł ewentualnie by się ukazał?
- Reprezentuję magazyn „Rita”.
- A, wiem co to za czasopismo – stwierdził Damian – moja poprzednia dziewczyna czytywała go namiętnie.
- Więc jak? Zgodzi się pan na rozmowę?
Miał ochotę odmówić, jednak perspektywa spędzenia wieczoru w towarzystwie, atrakcyjnej, znanej i lubianej przez tysiące Polaków dziennikarki wydawała się niezwykle kusząca. Ewa przekrzywiła głowę, uśmiechnęła się przyjaźnie i zamrugała powiekami, wyglądała słodko, uroczo.
- Niech pomyślę.
Miał mieszane uczucia, rozmowa z dziennikarką wydawała się nieco ryzykownym przedsięwzięciem. Kiedyś widział fragmenty jej telewizyjnego programu. Akurat zmusiła jakiegoś wielkiego łysego osiłka do zwierzeń na temat byłej żony, zadawała niezwykle trafne, intymne pytania w końcu facet popłakał się jak bóbr. Ta kobieta miała zwyczaj dopytywania się o najdrobniejsze niuanse życia swoich gości i eksponowania ich przed swoją publicznością. Rozmowa z nią, była rodzajem ryzykownej gry, nigdy nie było wiadomo, co z takiej dyskusji może wyniknąć, mimo wszystko postanowił spróbować.
- Dobrze, niech będzie. Co pani chce wiedzieć?
Wyciągnęła z torebki dyktafon i włączyła nagrywanie.
- Dlaczego zamieścił pan to ogłoszenie?
- To długa i skomplikowana historia – stwierdził.
- Tym lepiej – uśmiechnęła się Ewa.
- No dobra, zacznę od początku. Parę miesięcy temu miałem wypadek samochodowy, moje auto zleciało z mostu i rozbiło się o nadbrzeże. Zapadłem w śpiączkę. Kiedy byłem nieprzytomny…
Dziennikarka wyciągnęła z torebki notes i długopis coś zaczęła notować.
- Tak, co się stało? – Zapytała.
- Nie umiem tego wytłumaczyć… Znalazłem się… Jakby w innym świecie, na bezludnej wyspie. Byłem tam tylko ja, i ona.
- Kto?
- Kobieta z rysunku.
Ewa wyciągnęła z torebki gazetę, w której znajdował się portret dziewczyny. Przyjrzała mu się jeszcze raz uważnie.
- Kim ona jest? – Spytała.
- Nie wiem – wzruszył ramionami – pierwszy raz ją wtedy ujrzałem. Zdaję sobie sprawę z tego, że to był sen, byłem w śpiączce, wszystko, co znajdowało się na tej wyspie było złudzeniem, jednak ona… Sam nie wiem czy to ta kobieta była prawdziwa, czy tylko uczucie, jakiego przy niej doznałem.
- Więc zakochał się pan w kobiecie ze snu – stwierdziła Ewa.
- Proszę zrozumieć – westchnął Damian – to nie takie proste, czy się zakochałem, nie wiem. Być może po prostu tęsknię za tym, co czułem będąc w śpiączce, to znaczy śniąc, podczas śpiączki. To teoria mojego kolegi – dodał po chwili zastanowienia – stwierdził, że w wyobraźni stworzyłem sobie partnerkę idealną, a kiedy byłem nieprzytomny te marzenia urzeczywistniły się w formie snu.
- Więc ta kobieta – dziennikarka wskazała na szkic – nie istnieje.
- Tego nie powiedziałem – pokręcił przecząco głową – parę dni temu widziałem na dworcu dziewczynę, która wyglądała dokładnie jak ona, nie zdążyłem z nią porozmawiać, ponieważ uciekł mi pociąg, którym jechała.
- A to pech.
- Chcę ją odnaleźć, by porozmawiać, dowiedzieć się czegoś o niej.
- Więc dlatego zdecydował się pan zamieścić ogłoszenie?
- Nie zupełnie „zdecydowałem” – stwierdził Damian sącząc drinka – to było trochę inaczej, popiliśmy sobie z kolegami i pod wpływem alkoholu… No, różne głupie pomysły przychodzą do głowy… Jakoś tak wyszło, nawet dobrze nie pamiętam jak to było.
- Innymi słowy „nawaliłeś się”, film ci się urwał i poszedłeś z kumplami poszaleć – oznajmiła dziennikarka – to pominiemy czytelniczki naszego pisma nie lubią czytać o pijakach i libacjach alkoholowych – długopis i notes znowu poszły w ruch – napiszemy, że świadomie… zamieściłeś… to ogłoszenie, by… odnaleźć swą ukochaną – zanotowała.
- Przecież to bzdura, świadomie nigdy bym się na coś takiego nie zdobył.
- To nie istotny szczegół – stwierdziła Ewa – tak, czy inaczej zrobiłeś to, dla dobra artykułu lepiej będzie napisać, że świadomie i już.
- No dobra to pani tekst – mruknął niepocieszony – i tak napisze pani co zechce.
- Był jakiś odzew?
- Nie, jedynie pani się zgłosiła. Może nawet lepiej, że nikt nie zwrócił na ten anons uwagi. Sam nie wiem, czy nie wolałbym, aby tak pozostało.
- Dlaczego?
- Mam pewne obawy – westchnął, popił napojem ze szklanki – jeżeli istnieje kobieta z wyglądu przypominająca tę, którą widziałem we śnie, lecz z charakteru będzie zupełnie inna? Albo zgłosi się cała masa wariatek, poszukujących przygody i romansu, bądź trafię na jakąś histeryczkę, trzymającą zdechłego kota w lodówce...
Rozmowa trwała kilka godzin, Ewa drążyła temat do upadłego, wypytując się o wszelkie, najdrobniejsze szczegóły, przez cały czas jej przyjazne, błyszczące oczy świdrowały mężczyznę. Sporo pytań dotyczyło wyspy ze snu, dziennikarkę zaskoczył niezwykle precyzyjny i drobiazgowy opis miejsca, w którym Damian poznał tajemniczą kobietę. Przez cały czas dziewczyna przyjaźnie się uśmiechała, kokietując subtelnie swojego rozmówcę, tak, że on mógł czuć się przy niej bezpiecznie, zupełnie jakby rozmawiał ze starą przyjaciółką, przed którą nie miał sekretów. Łagodny, przyjacielski, kobiecy głos działał kojąco, uśmiech rozbrajał, przenikliwe, ogniste spojrzenie jej błękitnych oczu i roztaczający się wokół zapach perfum powodowały lekkie rozkojarzenie.
Na zakończenie zadała jeszcze jedno pytanie. W swoim notatniku zapisała kolejną informację.
- Jak sądzisz, uda ci się ją odnaleźć?
- Nie wiem, to mało prawdopodobne – stwierdził.
- Żyję taką nadzieją – mruknęła pod nosem, zapisując zdanie w notatniku – wierzę głęboko, że dzięki ogłoszeniu spotkamy się w końcu w prawdziwym świecie.
- Niech zgadnę – westchnął mężczyzna – tak będzie lepiej dla dobra artykułu, słowem w pani dziennikarstwie liczy się coś więcej niż tylko prawda i rzetelne przedstawianie faktów.
- To, co napisałam jest prawdą – stwierdziła redaktorka – nawet, jeżeli nie chce się pan do niej przyznać.
- A zwiększona ilość sprzedanych egzemplarzy pisma, po wygładzeniu kilku „niekomercyjnych” szczegółów nie ma tu nic do rzeczy. Mam w takim razie jedną prośbę.
- Tak?
- Proszę nie ujawniać mojego nazwiska, nie chcę by potem ludzie wytykali mnie palcami i patrzyli jak na jakiegoś wariata.
- W porządku, temat nie jest tak dobry jak się spodziewałam – stwierdziła beznamiętnie, pakując notes z długopisem do torebki – nie wiem czy artykuł pójdzie. Ale, jeżeli miałby trafić do druku chciałabym wykorzystać pana imię?
Sugestia dziennikarki, że temat nie jest interesujący, sprawiła, że Damianowi spadł kamień z serca. Z jednej strony poczuł lekki żal, w końcu nie każdemu może się zdarzyć, że chcą o nim pisać gazety, ale z drugiej cieszył się w duchu, że będzie miał święty spokój. Tak naprawdę to czego potrzebował to szczerej rozmowy, a przed Ewą po prostu, bez skrępowania wygadał się i tyle.

- No powiedzmy, że tak – zgodził się od niechcenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz